Bryan Adams opowiedział o swojej przyjaźni z księżną Dianą i Amy Winehouse

"Próbowałem uratować Amy Winehouse i księżną Dianę" - taki tytuł nosi najnowszy wywiad, którego gazecie "The Sunday Times" udzielił Bryan Adams. Choć obie te kobiety wiele dzieli, to łączy je to, że były postaciami tragicznymi, a ich burzliwe życie przez lata stanowiło pożywkę dla prasy brukowej. Obie też były inspiracją dla Adamsa. Jednej z nich poświęcił utwór "Diana", drugiej "Flower Grown Wild".
Pierwsza w życiu kanadyjskiego piosenkarza pojawiła się księżna Diana. Poznali się pod koniec lat 90., przez jakiś czas byli posądzani o romans. Dziennikarze wielokrotnie próbowali nakłonić piosenkarza do szczerych zwierzeń i dociec, czy faktycznie artystę i Lady Di łączyło coś więcej niż przyjaźń. Oliwy do ognia dolała w 2003 roku Cecilie Thomsen, była partnerka Adamsa, która publicznie wyznała, że jej związek z muzykiem był burzliwy, a dodatkowych napięć dostarczał jego romans z Dianą.
Bryan Adams: how I tried to save Amy Winehouse and Princess Diana
— The Times and The Sunday Times (@thetimes) December 9, 2023
Read the full story here ⬇️ https://t.co/4orRzvA1Oy
Sam artysta konsekwentnie powtarzał, że z księżną łączyła go wyłącznie przyjaźń. To samo stwierdził w najnowszym wywiadzie dla "The Sunday Times". "Właściwie to dziwne i surrealistyczne, gdy o tym myślę. Naprawdę, naprawdę lubiłem Dianę, była niesamowitą kobietą i wspaniałą inspiracją. Spotkanie jej było jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie przytrafiły się w moim życiu" - stwierdził.
Przypomniał też o ich pierwszym spotkaniu w samolocie, kiedy to wyznał jej, że swój utwór o skazanym na porażkę małżeństwie zatytułował "Diana". Po tej rozmowie księżna zaprosiła go na herbatę.
"Kiedy po raz pierwszy zjawiłem się w pałacu Kensington, Diana nie była gotowa na zwierzenia, to nie była postawa: oh muszę koniecznie z kimś porozmawiać, a ja nie chciałem niczym buldożer wedrzeć się w jej życie i poznać wszystkie jego szczegóły w 10 minut. Pierwszemu spotkaniu towarzyszyła raczej atmosfera: usiądźmy i napijmy się herbaty. Z czasem, gdy zaprzyjaźniliśmy się bardziej, tym więcej dowiadywałem się na temat tego, co się dzieje" - stwierdził.
Bardziej burzliwa była jego relacja z Amy Winehouse. Kanadyjski muzyk poznał ją w 2007 roku, podczas sesji zdjęciowej do kampanii organizacji Hear the World. To był przełomowy czas w jej życiu. Swoją drugą płytą podbiła międzynarodowe listy przebojów, wyszła za mąż, ale też coraz śmielej zaczęła eksperymentować z narkotykami i szybko wpadła w uzależnienie.
Pogłębiające się kłopoty artystki zauważył także Adams, dlatego starał się namówić ją do zmiany stylu życia - oprócz odwyku proponował jej detoks sokowy i przejście na dietę wegańską. Zaoferował też Amy, by spędziła z nim święta w jego domu na wyspie Mustique. Winehouse zaproszenie przyjęła, ale poradami dietetycznymi wzgardziła - podczas lotu na wyspę zamiast pić soki zażywała narkotyki.
"Próbowałem jej pomóc, ale chęć zmiany musi pochodzić z wnętrza. Naprawdę nie wiem, co się stało z Amy. To bardzo smutne, była tak utalentowana, bardzo podziwiałem jej indywidualizm. Czy udało mi się coś zmienić? Nie wiem" - wyznał Adams.
Kanadyjski piosenkarz nie był jedyną osobą, która usilnie starała się pomóc piosenkarce. Niestety nikt nie potrafił uchronić jej przed tragicznym finałem, który rozegrał się w jej domu w Londynie 23 lipca 2011 roku.