Pink wskazała utwory, których nagrania do dziś żałuje
Każdy, kto miał okazję współpracować z Pink powtarza, że jest perfekcjonistką i surowym krytykiem. Także wobec siebie. Podczas wywiadu z "Los Angeles Times" Pink przyznała się do pewnych artystycznych błędów. A tych w swojej dyskografii ma przynajmniej dwa.
Artystka wyznała, że jedną z piosenek, których nie powinna nagrywać, był utwór "True Love". Piosenka w sposób oczywisty odnosi się do burzliwego 17-letniego związku artystki i jej męża Careya Harta. W 2008 roku Pink ogłosiła, że z powodu niewierności Harta jest zmuszona odejść od niego. Na przebaczenie potrzebowała dwóch lat. W 2010 roku obydwoje zdecydowali, że dadzą sobie jeszcze jedną szansę.
"Choć śpiewam o miłości to podły utwór. Wiem, że Carey ma grubą skórę, ale jestem mu winna prawdziwą piosenkę o miłości" – stwierdziła Pink zapytana o to, dlaczego żałuje nagrania tego konkretnego utworu.
Jeszcze gorzej piosenkarka oceniła minutowy, utrzymany w klimacie pirackiej przyśpiewki, utwór "We've Got Scurvy" z albumu "SpongeBob's Greatest Hits" z 2009 roku. "Wolałabym nigdy tego nie nagrać. To był prawdziwy błąd" – przyznała.
Jeśli zaś chodzi o ulubione piosenki z osobistej listy przebojów Pink, znalazły się na niej dwa utwory, które na przestrzeni lat docenili także słuchacze. Są nimi "Get The Party Started" i "So What", którego tworzenie, jak sam przyznała, "było wspaniałą zabawą od początku do końca".