Właściciel Etoile Limousines Jean-Francois Musa twierdzi, że francuskie władze nie pozwoliły mu odzyskać wraku Mercedesa S280, którym feralnej nocy księżna Diana wraz z Dodim Al-Fayedem uciekała przed obiektywami wścibskich paparazzi. Pościg za kochankami skończył się tragicznie – Dodi i kierujący autem Henri Paul zginęli na miejscu. Diana zaś w wyniku rozległych obrażeń wewnętrznych zmarła w szpitalu.

Jej śmierć wstrząsnęła całym światem. Jednak gdy żałoba ustała, wokół wydarzeń z sierpniowej nocy zaczęło narastać coraz więcej teorii spiskowych i tajemnic. Jedną z nich stara się rozwiązać Musa, który od lat walczy o odzyskanie wraku pechowego auta.

"Zgodnie z prawem należy do mnie, ale nie mam pojęcia, gdzie jest ten samochód" – utyskiwał w rozmowie z "Mirror". "Wiem tylko, że zgodnie z prawem jest moją własnością i oczywiście chcę go odzyskać. Powinien już dawno zostać mi zwrócony, ale okazało się to niemożliwe" - wyjaśnił brytyjskiej prasie 63-letni Musa.

Oświadczył również, że choć monarchia zapewne chciałaby się pozbyć auta, on odzyskany wrak przekazałby do muzeum, aby upamiętnić królową ludzkich serc, jak zwykło się nazywać Dianę. Niestety, mimo upływu lat, starania właściciela pozostają nieskuteczne. Problemem okazuje się bowiem nie tyle odzyskanie, co zlokalizowanie rozbitego samochodu.

W 2017 roku donoszono, że jego wrak znajduje się na policyjnym parkingu w Creteil, miejscowości leżącej pod Paryżem. Szczątki samochodu miały być przechowywane w kontenerze. Ale ten z parkingu zniknął.

Dziennikarskie śledztwo i próba ustalenia, co stało się z autem, którego wartość oszacowano na 10 mln funtów, pozostaje bez odpowiedzi...