Matthew McConaughey doświadczył w samolocie stanu nieważkości!
Najbardziej dramatycznym momentem marcowego rejsu był ten, gdy samolot raptownie obniżył pułap lotu o 1200 metrów. Matthew McConaughey, który podróżował z żoną, opisał, co działo się wtedy na pokładzie, w rozmowie z autorką podcastu "Let’s Talk off Camera".
"Moje czerwone wino, kieliszek i talerze, na których było jedzenie – wszystko unosiło się w powietrzu. Trwało to kilka sekund. A potem te rzeczy runęły na podłogę. Strasznie się bałem. Czułem, że nie miałem kontroli nad tym, co się działo" - wspominał.
"Nie było ostrzeżenia o zapięciu pasów tuż przed tym, jak to się stało. Nie miałem ich zapiętych. Tylko stolik trzymał mnie przy siedzeniu" – relacjonował chwilę, gdy doświadczył stanu nieważkości. Ani on, ani jego żona nie odnieśli żadnych obrażeń. Siedmiu pasażerów wymagało jednak hospitalizacji.
Lot, którego celem był Frankfurt, został awaryjnie przekierowany do Waszyngtonu. Mimo tych perypetii McConaugheyom udało się w końcu dotrzeć do Wietnamu, który był ostatecznym celem ich podróży.
Jako pierwsza o feralnym locie poinformowała 5 marca żona gwiazdora, Camila. Zamieściła ona na swoim Instagramie nagranie pokazujące podłogę samolotu, na której porozrzucane były różne przedmioty.