James Corden zrobił talk-show... w garażu
"Chcieliśmy wnieść trochę radości i muzyki do waszych domów, w czasie, który jest bez wątpienia jednym z najdziwniejszych i najbardziej przerażających momentów w naszym życiu” – zapowiedział Corden na początku specjalnego odcinka "Late Late Show", który zatytułowano "Homefest", odnosząc się do panującej na świecie epidemii koronawirusa.
W programie rzeczywiście nie zabrakło muzyki. Billie Eilish zaśpiewała piosenkę "Everything I wanted”, Dua Lipa zmierzyła się z utworem "Don’t start now”, Andrea Bocelli wykonał niezapomniane "Con te partiro”, John Legend dał popis na fortepianie, a południowokoreański boysband BTS zatańczył do przeboju "Boy with luv”. Z kolei komik Will Ferrell zaprezentował, jakie piosenki można sobie nucić podczas dokładnego mycia rąk. Z każdym z gości Corden łączył się za pośrednictwem wideoczata.
Pod koniec programu nieco nostalgiczny gospodarz zdobył się na odważne wyznanie: "Jestem przytłoczony smutkiem z powodu tego, co się obecnie dzieje. Rozmowa z wami dzisiaj wieczorem podniosła mnie jednak trochę na duchu. Jakoś przez to przejdziemy”.
Najwięksi konkurenci Cordena z branży talk-show na rynku amerykańskim – Jimmy Fallon, Stephen Colbert i Jimmy Kimmel również porzucili ostatnio studia telewizyjne na rzecz domowego anturażu, ale Corden był jedynym, który umościł się w garażu - i jedynym, który w swoim programie położył tak mocny akcent na muzykę.