Gwiazdor "Top Geara" obawia się, że może mieć początki demencji
Podczas kręcenia jednego z odcinków programu "Top Gear" słynny dziennikarz motoryzacyjny kierował odrzutowo napędzanym bolidem o nazwie "Vampire". Jechał z prędkością 483 km/h po pasie startowym, gdy pękła jedna z opon. Pojazd wielokrotnie koziołkował.
Po wypadku stwierdzono u niego m.in. uszkodzenie płata czołowego mózgu. Richard Hammond nie pozwolił sobie jednak na długie dochodzenie do zdrowia i pod koniec stycznia 2007 r. powrócił do ekipy "Top Geara".
Teraz być może musi mierzyć się z długofalowymi skutkami wypadku. Udzielając wywiadu dla autora podcastu "Diary Of A CEO", przyznał, że obawia się, że może mieć początki demencji.
"Martwię się o moją pamięć, ponieważ nie jest genialna. Nadal potrafię nauczyć się moich kwestii ze scenariusza, ale moja pamięć długoterminowa nie jest doskonała. Czasami muszę coś zapisywać i ciężko pracować, żeby to zapamiętać. Może chodzi tylko o to, że się starzeję, a może to początek czegoś innego. Martwię się o to, naprawdę" – stwierdził 53-latek.
"Powinienem się zbadać, prawdopodobnie zrobić rezonans magnetyczny i dowiedzieć się, w czym rzecz. Ale boję się. Miałem krwawienie w płacie czołowym mózgu i zwiększa to ryzyko, że teraz może mi coś dolegać" – przyznał.
Wspomniał też, że po urazie mózgu, jakiego doznał, lekarze ostrzegli jego żonę, że może mieć skłonność do popadania w depresję czy paranoję. Hammond stwierdził, że w pewnym stopniu się to potwierdziło.