Polacy wygrali darmowy pobyt na wyspie należącej do... szwedzkiego pisarza
Fredrik Haren to szwedzki pisarz i coach, a także biznesmen i mówca, który postawił sobie za cel inspirowanie twórców na całym świecie. Zrobiło się o nim głośno w ubiegłym roku, gdy ogłosił, że w ramach projektu "Ideas Island" udostępni bezpłatnie swoją prywatną wyspę położoną niedaleko Sztokholmu ludziom, którzy przekonają go, że mają ciekawe pomysły i twórczo rozwiną je na łonie natury, w ciszy i otoczeniu pięknej przyrody.
W gronie kreatywnych osób, które skorzystają z gościnności szwedzkiego pisarza, znajdą się Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak, którzy na co dzień prowadzą stronę IceStory.pl i piszą książki o Islandii. O tym, że zostali wybrani, dowiedzieli się na początku marca.
"O konkursie dowiedzieliśmy z mediów, byliśmy zdziwieni, że jakiś pisarz chce udostępnić swoją wyspę zupełnie za darmo" - wyjaśnia Piotr Mikołajczak. "Byliśmy akurat w Norwegii, w domku letniskowym niedaleko Bergen. Ja gotowałem zupę, a Berenika wysłała zgłoszenie. Nie wiedzieliśmy nawet, czy dotarło, bo mieliśmy bardzo słaby internet" - dodaje.
Piotr i Berenika mają na koncie dwie książki: "Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii” i "Zostanie tylko wiatr. Fiordy Zachodniej Islandii". Zgłosili się, bo - jak wyjaśniają - chcieli poznać inny rodzaj izolacji niż ten, który znają właśnie z Islandii. "Być może to zadecydowało o tym, że zaproszono nas na wyspę" - zaznacza Mikołajczak.
Co chcą robić podczas pobytu na wyspie należącej do Harena? "Napisałam w zgłoszeniu, że pobyt zamierzamy wykorzystać na pisanie kolejnych książek. Piotr będzie kończył reportaż o emigracji w Norwegii, gdzie mieszkał kilka lat, a ja mam pomysł na kryminał z wątkami polsko–islandzko–grenlandzkimi" - zaznacza Berenika Lenard. I dodaje, że książka non–fiction to dla niej nowe wyzwanie.
Z kolei Piotr Mikołajczak przygotowuje książkę o polskiej emigracji w Norwegii, opartą na własnych doświadczeniach. Z wykształcenia jest bowiem polonistą i bibliotekarzem, a z zawodu dziennikarzem. Ze Śremu, z którego pochodzi, wyjechał do Norwegii, gdzie pracował m.in. jako budowlaniec i osoba sprzątająca domy zmarłych osób.
Oboje przyznają, że po wysłaniu zgłoszenia zapomnieli o sprawie, bo sam proces weryfikacji zgłoszenia trwał 6 miesięcy, a wiadomość o tym, że jadą na wyspę trafiła do… spamu. Wciąż trudno im uwierzyć, że zostali wybrani. "To ciekawe uczucie, bo spróbowaliśmy i nikt nie zakładał, że się uda. Nie bardzo wiadomo, co z tym zrobić, ale radość jest ogromna" - zdradza Berenika.
Na wyspę Fredrika Harena wyruszają we wrześniu.