Meryl Streep: Nigdy nie byłam i nie będę pracoholiczką
"Praca jest i była dla mnie ważna, ale żadna praca nie daje szczęścia i każda traci na znaczeniu, jeśli nie mamy miłości, zdrowia i przyjaciół" – opowiada Meryl Streep na łamach magazynu "Sens”.
"Jestem matką czwórki dzieci już dorosłych. Kariera nigdy nie mogła przysłonić tego faktu. Na szczęście w tym zawodzie nie potrzeba od rana do wieczora siedzieć w biurze. Zdarzało mi się brać rodzinę na plan, gdy zdjęcia trwały dłużej. Jeśli nie mogłam mieć dzieci przy sobie, to faktycznie nie czułam się z tym najlepiej. Kiedy mogłam sobie pozwolić na to, by rocznie kręcić nie więcej niż jeden, góra dwa filmy – to wszystko dawało się pogodzić. Bywały jednak trudne momenty” - zwierza się trzykrotna laureatka Oscara.
"Kiedy przedłużały się zdjęcia do Pożegnania z Afryką, to moich dzieci nie interesowało, jaką postać gram. Dla nich było ważniejsze, bym była w domu i wiedziała, gdzie jest ich czysta bielizna. Dobrze, że mój mąż w takich sytuacjach stawał na wysokości zadania. Nigdy nie byłam i nie będę pracoholiczką. Naprawdę!” – deklaruje 69-letnia Streep.
Aktorka kocha długie przerwy między filmami. Zarówno ona, jak i jej mąż Don, nie lubią przyjęć i blasku fleszy. Dlatego też wyprowadzili się z Los Angeles do Connecticut. Ona oddaje się lekturze książek, on gra w golfa. Natomiast, gdy Streep bierze się do pracy, nie znosi się rozpraszać. Nie marnuje czasu na pogaduszki przy kawie czy plotki.