Trwa sądowa batalia o objęcie syna Cher nadzorem kuratorskim. W grudniu 77-letnia gwiazda złożyła w sądzie w Los Angeles wniosek o przyznanie jej pieczy nad potomkiem i jego majątkiem.

Z cytowanych przez zagraniczne media dokumentów wynika, że zdaniem artystki 47-letni Elijah Blue Allman jest obecnie niezdolny do zarządzania własnymi pieniędzmi ze względu na poważne problemy natury psychicznej i nadużywanie substancji psychoaktywnych.

Cher podkreśliła, że syn regularnie otrzymuje wypłaty z ustanowionego przez jego nieżyjącego już ojca funduszu powierniczego. "Istnieją uzasadnione obawy co do tego, iż wszelkie środki przekazane Elijahowi zostaną przez niego natychmiast wydane na narkotyki, co naraża go na ogromne niebezpieczeństwo " – napisali we wniosku prawnicy wokalistki.

Syn artystki i jego żona Marieangela King przedstawili tymczasem zgoła odmienną wersję wydarzeń. W pozyskanych przez serwis TMZ dokumentach, jakie wpłynęły wczoraj do Sądu Najwyższego Los Angeles, Allman zapewnił, że obecnie żyje w trzeźwości i nie potrzebuje kuratorskiego nadzoru.

Jego małżonka z kolei utrzymuje, że nawet jeśli sąd uzna, że jej mąż powinien trafić pod opiekę kuratora, to funkcji tej nie powinna pełnić Cher, gdyż "kategorycznie nie nadaje się" do tej roli. King ujawniła, że zdobywczyni nagrody Grammy jest kompletnie niesamodzielna, a jej pracownicy wyręczają ją w najbardziej prozaicznych czynnościach.

Co więcej, zdaniem synowej Cher, gwiazda sama ma problemy psychiczne. "Ona nie prowadzi samochodu, nie przygotowuje sobie jedzenia, nawet nie ubiera się sama. Powiedziała mi kiedyś, że cierpi na depresję maniakalną" – zeznała przed sądem King.

Wokalistka natychmiast zaprzeczyła stawianym jej przez synową zarzutom. Kolejne przesłuchanie w sprawie objęcia Allmana kuratelą odbędzie się 6 marca.