Oliwa z oliwek zamiast... kremu?
W dobie fascynacji naturalnymi metodami dbania o urodę, jesteśmy stale zachęcane do wykorzystywania w codziennej pielęgnacji samodzielnie przygotowywanych mikstur i surowych produktów. Furorę robią więc maseczki na bazie owoców, warzyw, jajek czy miodu, które zawierają mnóstwo drogocennych składników, a jednocześnie nie posiadają chemicznych komponentów. Dodatkowym atutem ręcznie robionych "kosmetyków" jest łatwość w przygotowaniu. Potrzebujemy zaledwie kilku minut.
W trend ów wpisuje się stosowanie oliwy z oliwek jako środka pielęgnującego. Wraz z rosnącą popularnością olejowania skóry, coraz większym uznaniem cieszy się używanie oliwy do codziennego natłuszczania ciała i twarzy.
Zwolenniczki takiego rozwiązania zachwalają oliwę jako naturalny środek łagodzący podrażnienia, regenerujący i odżywiający skórę. Choć ma ona w istocie całe mnóstwo prozdrowotnych właściwości – zawiera bogactwo witamin, nienasyconych kwasów tłuszczowych i przeciwutleniaczy – aplikowanie jej bezpośrednio na delikatną skórę twarzy nie jest zbyt rozsądne.
"Wszyscy mamy w skórze gruczoły, które samoistnie produkują naturalne oleje. Nie potrzebujemy ich więcej, dlatego nanoszenie na skórę oliwy z oliwek jest chybionym pomysłem. Oliwa jest na tyle ciężka, że staje się podatnym podłożem dla trądziku. Zwiększa również ryzyko zatykania porów" – wyjaśnia w rozmowie z amerykańskim magazynem "Marie Claire" Mona Gohara, dermatolożka i doktor nauk medycznych na Yale University.
Zamiast więc używać oliwy jako kremu czy innego preparatu do pielęgnacji twarzy, lepiej ograniczyć jej zastosowanie do kulinarnych eksperymentów.