Nowojorska policja aresztowała stalkera Taylor Swift
Lokatorzy kompleksu mieszkalnego Tribeca Townhouse znajdującego się przy ulicy Franklin Street w Nowym Jorku mogą odetchnąć z ulgą. W sobotę policja aresztowała mężczyznę, który usiłował wedrzeć się do tego budynku.
Rzecznik Departamentu Policji w Nowym Jorku potwierdził w rozmowie z Page Six, że funkcjonariusze interweniowali po tym, jak dostali telefon w sprawie "niepożądanej osoby" podejmującej próbę wtargnięcia na teren obiektu. Jak się okazuje, intruz jest stalkerem mieszkającej w tym budynku Taylor Swift. Tożsamość psychofana piosenkarki nie została na razie podana do publicznej wiadomości.
Z relacji naocznych świadków wynika, że policjanci przybyli na miejsce wczesnym popołudniem. Zatrzymany nie stawiał oporu. Przedstawiciele lokalnych władz poinformowali, że sprawca nie został jeszcze wypuszczony na wolność. Jak się bowiem okazało, mężczyzna ma na koncie inne przestępstwo, w związku z którym wystawiono nakaz aresztowania go.
Sąsiedzi Swift utrzymują, że mężczyzna ten od wielu tygodni zakłócał im spokój.
"Kręcił się po okolicy co najmniej od miesiąca. Widywałam go, jak spał na werandzie albo palił papierosy, jednego za drugim. Krzyczał na przechodniów i wywoływał u wszystkich dyskomfort. Kiedy znowu pojawił się tuż przed Bożym Narodzeniem, mój mąż zapytał go, co tu robi, na co on odpowiedział, że chce się zobaczyć z Taylor. Miał nawet przy sobie kwiaty" – zdradziła mieszkająca niedaleko artystki kobieta.