Podczas piątkowego występu w swoim rodzinnym Memphis piosenkarz zaprezentował nowy singiel "Selfish", który zwiastuje nadejście albumu zatytułowanego "Everything I Thought It Was". Gwiazdor zaprezentował też w mediach społecznościowych krótki klip zapowiadający tę płytę, ale daty premiery na razie nie podał.

O tym, że autor przeboju "Sexy Back" planuje powrót na scenę, mówił już w kwietniu ubiegłego roku Timbaland, który jest producentem nowej płyty Timberlake'a. Zapowiedział, że krążek jest już ukończona i czeka na decyzję piosenkarza. Wyjawił też, że nowy album nawiązuje do odnoszącego ogromny komercyjny sukces krążka "FutureSex/LoveSounds", który został wydany w 2006 roku.

"Usłyszycie wesołego Justina, jak na płycie FutureSex/LoveSounds, dajemy wam dokładnie to czego oczekujecie. Mieliśmy w zanadrzu kilka cięższych, bardziej skomplikowanych utworów, ale doszliśmy do wniosku, że całość ma nawiązywać do FutureSex, ma być jak druga część tej płyty" – wyjaśnił Timbaland.

Od tamtej deklaracji upłynęło już kilka miesięcy, a fani nadal nie doczekali się ani płyty, ani informacji na temat planów jej wydania. Jednak gdy na początku tego roku piosenkarz skasował wszystkie posty na swoim Instagramie, stało się jasne, że zamierza przekazać ważny komunikat. Zamiast tego pojawiło się tam jednak kilka wpisów z seriami zdjęć i nagrań z planu zdjęciowego.

Teraz już wiadomo, że te fotografie to kadry z krótkiego klipu zapowiadającego najnowszą płytę artysty "Everything I Thought It Was". Data premiery wciąż nie jest znana, ale można oczekiwać, że jest to kwestią dni, najpóźniej tygodni.

Krążek "Everything I Thought It Was" będzie szóstym studyjnym albumem dziesięciokrotnego zdobywcy Grammy. Po wydanym w 2018 roku bardzo ambitnym krążku "Man of the Woods" Timberlake zrobił sobie przerwę od muzyki i skupił się na aktorstwie.