Justin Bieber ubierze swych fanów na beżowo
Jeśli na początku swego mariażu z modą piosenkarz pop przekonał miliony nastolatków do noszenia flanelowej koszuli na białym T-shircie, to obecnie jest zwrot o 180 stopni w tym, co proponuje w swej kolekcji ubrań. Trzeba powiedzieć, że Bieberowi bardziej imponuje Shia Lebeouf niż kolekcje Louisa Vuittona. Za nami premiera "Drew House", linii ubrań z uśmiechniętą buźką.
Drew to po prostu drugie imię Justina Biebera. A od lutego - kiedy Justin Bieber ujawnił "Drew", "Drew House" i "The Drew House" - wszyscy chcieli wiedzieć, co się za tym kryło. W tej linii odzieży znajdziemy bluzy, bermudy, spodnie, golfy i koszulki unisex "etycznie produkowane i w ograniczonych ilościach w Los Angeles", można przeczytać na stronie.
Ceny ubiorów wahają się od 48 dolarów za koszulkę po 148 dol. za spodnie. A jeśli nawet projekt nie jest rewolucyjny, można być przekonanym, że dzięki nazwisku Biebera znajdzie swoich odbiorców. Przypomnijmy, że kolekcja, którą Bieber stworzył z projektantem Jerrym Lorenzo w 2016 roku, sprzedawała się jak ciepłe bułeczki, informuje Marie Claire.
Beżowa kolekcja ma również opracowane chwytliwe podpisy. Na przykład, czytamy: "istnieje oficjalny czarodziej z Nowej Zelandii" albo: "7 proc. dorosłych Amerykanów uważa, że mleko czekoladowe pochodzi od brązowych krów". Czy beżowe ubrania sprawią, że przybędzie fanów Biebera?