Johnny Depp narcyzem? "Uwierzył w to, że oczaruje Amerykę"...
11 kwietnia ruszył proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył Amber Heard. Hollywoodzki aktor postanowił zawalczyć o odzyskanie reputacji, którą zszargały szokujące zarzuty byłej żony, która oskarżyła go o to, że się nad nią znęcał. Depp domaga się teraz od dawnej ukochanej 50 mln dolarów zadośćuczynienia.
Sądową batalię byłych małżonków Amerykanie mogą śledzić w swoich domach, bo proces jest transmitowany przez stację telewizyjną Court TV. Obecności kamer na sali rozpraw sprzeciwiali się prawnicy Heard, ale Depp nie oponował, dlatego ostatecznie sędzia Penney Azcarate zatwierdziła decyzję o wyemitowaniu w telewizji przebiegu rozpraw.
Jak dotąd, zeznania świadków w znacznie bardziej niekorzystnym świetle ukazały pozwaną przez gwiazdora Amber Heard, której prawdomówność jest nieustannie poddawana w wątpliwość.
Swoją opinią na temat "procesu dekady" podzielił się tymczasem znany amerykański satyryk i dziennikarz radiowy Howard Stern. W nowym odcinku swojego autorskiego programu "The Howard Stern Show" prezenter krytycznie wypowiedział się o autorze pozwu.
Jego zdaniem Deppowi zależało na telewizyjnej transmisji procesu, gdyż w ten sposób chciał uratować mocno nadszarpnięty wizerunek. Według Sterna, dla gwiazdora sądowa batalia z byłą żoną to kolejny aktorski występ. Stawką w tej grze jest zaś nie kolejna filmowa nagroda, lecz wielomilionowe odszkodowanie i wybielenie się w oczach widzów, którzy dawno postawili na nim krzyżyk.
"Myślę, że celowo przesadza i wszystko wyolbrzymia dla telewizyjnej publiczności. Powód, dla którego chciał pokazać to w telewizji, jest bardzo prosty - tak postępuje każdy narcyz. Sądzi, że może wywinąć się ze wszystkiego gładkimi słówkami. Johnny Depp jest potwornym narcyzem, który myśli sobie: Damy to do telewizji i na pewno wszystko pójdzie po mojej myśli, bo przecież jestem tak przekonującym, mądrym i świetnym gościem. Uwierzył w to, że oczaruje Amerykę. A prawda jest taka, że nikogo nie oczarował. To wszystko wypada bardzo źle. Oboje na tym tracą. Wyglądają jak dwoje kłócących się dzieci" – stwierdził Stern.
Dziennikarz dodał też, że brak autentyczności Deppa widoczny jest choćby w jego sposobie mówienia. "Jego trudności z mówieniem po angielsku są niebywałe. I ten akcent. Johnny Depp urodził się w Kentucky. Czy tak brzmi facet z Kentucky?" – zapytał retorycznie Stern.