Czym jeździ Adamczyk?
1
Zaczynał od zardzewiałego, gasnącego malucha...
Reklama
Reklama
Kiedyś jeździł po Warszawie strzelającym z gaźnika Fiatem 126p, teraz ma do dyspozycji luksusowe auto za 260 tys. złotych. Swój pierwszy samochód, choć psuł mu się nieustannie, wspomina z sentymentem. Zapalał go kijem od szczotki, w mrozy wynosił jego akumulator do domu.
"Mój pierwszy samochód zrobiłem sobie sam, kupując brakujące części u tak zwanych prywaciarzy. Tamten na wpół przerdzewiały maluch, który straszył przechodniów strzałami z gaźnika - nijak się ma do luksusowej hybrydy. Ona raczej może przestraszyć wtedy, kiedy bezszelestnie pojawi się komuś za plecami. Żeby naładować ten samochód, wystarczy podłączyć do zwykłego gniazdka z garażu jak odkurzacz. Nowoczesność szokuje" - porównuje Adamczyk swoje dawne auto z obecnym (jeździ Volvo V60).
"W szkole teatralnej byłem jedynym studentem, który miał samochód. To był mój mityczny maluch. Chyba trudno było na niego uwodzić. Ale mam wspomnienie sylwestrowe: dziewczyny w długich, balowych sukniach i szpilkach na każdych światłach wychodzą z malucha i pchają go, żeby zapalił" - wspomina gwiazdor polskiego kina, telewizji i teatru.
"Mój pierwszy samochód zrobiłem sobie sam, kupując brakujące części u tak zwanych prywaciarzy. Tamten na wpół przerdzewiały maluch, który straszył przechodniów strzałami z gaźnika - nijak się ma do luksusowej hybrydy. Ona raczej może przestraszyć wtedy, kiedy bezszelestnie pojawi się komuś za plecami. Żeby naładować ten samochód, wystarczy podłączyć do zwykłego gniazdka z garażu jak odkurzacz. Nowoczesność szokuje" - porównuje Adamczyk swoje dawne auto z obecnym (jeździ Volvo V60).
"W szkole teatralnej byłem jedynym studentem, który miał samochód. To był mój mityczny maluch. Chyba trudno było na niego uwodzić. Ale mam wspomnienie sylwestrowe: dziewczyny w długich, balowych sukniach i szpilkach na każdych światłach wychodzą z malucha i pchają go, żeby zapalił" - wspomina gwiazdor polskiego kina, telewizji i teatru.