Biograf księżnej Diany miał wrażenie, że widzi ducha oglądając "The Crown"...
9 listopada na Netfliksie zadebiutował piąty sezon "The Crown". Serial, który od początku wywoływał kontrowersje, jeszcze przed premierą nowych odcinków stał się jedną z najbardziej dyskutowanych telewizyjnych produkcji ostatnich miesięcy. W nowym sezonie poruszono wszak wiele tematów, do których rodzina królewska wolałaby nie wracać.
Bodaj największą sensację wywołał wątek domniemanego spisku obecnego króla, a wtedy jeszcze księcia Walii, który ten rzekomo uknuł przeciwko własnej matce. W gronie najzagorzalszych krytyków serialu znalazła się legendarna aktorka Judi Dench. Według niej produkcja zawiera "niedokładny i krzywdzący opis historii".
Sporo miejsca twórcy poświęcili także rozpadowi małżeństwa księżnej Diany i Karola oraz jego wieloletniemu romansowi z Kamilą. Podczas gdy osoby z bliskiego otoczenia royalsów wielokrotnie potępiały scenarzystów za rzekomo celowe i wyrachowane zacieranie granicy między prawdą i fikcją, zgoła inne zdanie na ten temat ma biograf Lady Di. Dla Andrew Mortona piąty sezon "The Crown" to opowieść nie tylko o Elżbiecie II i jej bliskich, ale także o wydarzeniach z jego życia.
W 1992 roku na rynku wydawniczym ukazała się książka "Diana: Her True Story" autorstwa Mortona. W przełomowej publikacji dziennikarz opisał, co tak naprawdę działo się na brytyjskim dworze. Choć książka powstała we współpracy z samą księżną, początkowo oboje zaprzeczyli, jakoby arystokratka brała w tym udział.
"Zawsze czułem, że biografia Diany to taka królewska wersja Wszystkich ludzi prezydenta. Byłem tym mocno zestresowany, bo wiedziałem, że znam wyjątkowo niebezpieczny sekret. Oto bowiem księżna Diana i książę Karol prowadzili osobne życia, a Karol był związany z Kamilą. Ta wiedza miała zostać zatajona przed Brytyjczykami i przed resztą świata" – wyjaśnił Morton goszcząc w programie "3rd Hour of TODAY".
Biograf Lady Di pokusił się też o ocenę nowego sezonu "The Crown". Jak podkreślił, serial "wyznaczył nowy poziom historycznej dokładności". "Gdy to oglądałem, dosłownie się trząsłem. To było jak cofnięcie się o 30 lat" – zdradził. Najbardziej zachwyciła go kreacja Elizabeth Debicki, która wcieliła się w nieżyjącą już Lady Di. "Jej manieryzmy i sposób mówienia są identyczne, jak u księżnej. Miałem wrażenie, że widzę ducha" – zachwycał się australijskią aktorką Morton.