Amanda Seyfried: Odkąd urodziłam dwoje dzieci, grywam same matki
![Amanda Seyfried: Odkąd urodziłam dwoje dzieci, grywam same matki](https://assets.aws.londynek.net/images/jdnews-lite/2719994/381701-202403011503-lg2.jpg.webp?t=1709305810)
Refleksją na temat ekranowego macierzyństwa podzieliła się 39-letnia Amanda Seyfried w trakcie Festiwalu Filmowego w Berlinie, dokąd przyjechała ze swoim najnowszym filmem: wyreżyserowanym przez Atoma Egoyana "Seven Veils".
"Wyglądało na to, że odkąd sama urodziłam dziecko, zaczęłam grać same matki" – stwierdziła w trakcie konferencji prasowej. Z drugiej strony, jak podkreśliła, role, które zaczęła otrzymywać, stały się bogatsze.
Jak czytamy w oficjalnym opisie filmu "Seven Veils", Seyfried wciela się w nim w rolę reżyserki teatralnej, która po latach przerwy wraca do pracy, aby zmierzyć się z największym dziełem w dorobku swojego mentora: operą "Salome". Jednak tłumiona przez lata trauma zaczyna wpływać na jej życie.
![](https://assets.aws.londynek.net/images/jdnews-lite/2719994/381702-202403011505-lg.jpg.webp?t=1709305730?t=1709305738770)
"W mojej karierze grywanie matek to wciąż coś nowego. Odkąd urodziłam, grywam matki. Właśnie to ma ci do zaoferowania Hollywood. Takie role są bardziej wymagające na sposoby, których nie doświadczyłam w pierwszych latach kariery. Czuję, że moja bohaterka, szczególnie jako matka, próbuje rozgryźć, w jakim miejscu życia się znajduje. Jako rodzic i jako osoba, która wkrótce ma zamiar rozstać się z mężem. Jej życie prywatne i zawodowe wisi na włosku, podczas gdy ona chce więcej od życia i od swojej kariery. Chce, żeby traktowano ją poważnie jako reżyserkę" – tłumaczy Seyfried cytowana przez portal Variety.
„Przy okazji każdego dobrego scenariusza i rozbudowanej postaci, zawsze potrafię zastanowić się nad własnym życiem. To efekt uboczny mojej pracy, który naprawdę kocham. Moja nowa bohaterka Jeanine jest bardzo ludzka. Mierzy się z rzeczami, które nadchodzą i nie jest idealna. Uwielbiam pokazywać te jej strony, które nie są atrakcyjne. To ważne w każdej historii, bo nikt z nas nie jest doskonały" – kończy Seyfried. (PAP Life)