Krytycy bezlitośni dla serialu "Idol"!

"Obiecano nam najbardziej szokujący serial roku. Zamiast tego otrzymujemy boleśnie nudne wydarzenie telewizyjne. Nie chodzi tylko o to, że Idol jest jednym z najgorszych programów, jakie kiedykolwiek powstały – jest to również prawdopodobnie najbardziej zmarnowana okazja w historii. Po całym tym seksie, nagości, przekleństwach i skandalach byliśmy przygotowani na szok. Ale nic nie może przygotować cię na tak niesamowitą nudę" – stwierdziła Leila Latif z "The Guardian".
Serwis Variety, wydając swój osąd, powstrzymał się od zgryźliwych komentarzy, zwrócił jedynie uwagę na jeden mocny akcent produkcji – muzykę. Ta w istocie jest elektryzująca, i jest najjaśniejszym punktem produkcji. Ale telewizja nie powstała przecież po to, by oglądać ją z zamkniętymi oczami.
Także Brian Lowry z CNN nie mógł wydać pochlebnej opinii, sugerując, aby HBO zamknęło rozdział "Idola". I podobnie jak dziennikarka "The Guardian", podkreślił, że twórcom przez pięć odcinków nie udało się wprawić fanów w oczekiwane osłupienie. Jego zdaniem największą wadą produkcji wcale nie była nagość i seks, a rzeczona nuda, która dominowała w każdym z odcinków. Sam serial opisał jako nieudany eksperyment artystyczny.
"Z perspektywy czasu negatywna reakcja na Idola podczas jego premiery na Festiwalu Filmowym w Cannes była przesadzona – nie dlatego, że serial był lepszy, ale dlatego, że był to tak rzucający się w oczy niewypał, że wydawał się niegodny całego potępienia krytyków festiwalu" – dodał.
Z czym niewątpliwie zgadza się Esther Zuckerman z "The New York Times". W swojej recenzji dziennikarka całą produkcję podsumowała jednym pytaniem: "po co?". Po co był ten serial, który w jej opinii nie miał zbyt wiele do przekazania, ani na temat muzyki, ani kultu tytułowego idola. Jedyną prawdą, którą zapamiętają fani produkcji będzie powtarzane, jak mantra zdanie, by nigdy nie ufać facetowi z kitką...