Hilary Swank znalazła zaginionego psa i osobiście oddała go właścicielce

W poniedziałek Chelsea Blackwell wyruszyła na poszukiwania swojego ukochanego psa, 15-letniego jamnika o imieniu Blue, który zaginął. Zrozpaczona mieszkanka miasta Albany w Nowym Jorku przemierzała samotnie okolice dworca autobusowego, gdy nagle dostrzegła w pobliżu szereg radiowozów i kilku operatorów kamery.
"Było tam jakieś osiem samochodów policyjnych i ludzie z kamerami. Początkowo myślałam, że ktoś został postrzelony" – relacjonowała kobieta w rozmowie z lokalną gazetą "Times Union". Bardzo szybko okazało się, że na szczęście nie doszło do żadnej tragedii – Blackwell natknęła się na ekipę filmową, która kręciła tam produkcję z udziałem Hilary Swank.
Właścicielka zaginionego jamnika w akcie desperacji zapytała współpracowników gwiazdy, czy nie widzieli przypadkiem błąkającego się bez opieki małego brązowego pieska. Filmowcy doskonale wiedzieli, o jakiego zwierzaka chodzi. Na ratunek pospieszyła mu bowiem sama Swank.
"Powiedzieli, że znają sprawę i że z pewnością nie uwierzę, kto go ma. Po chwili do niej zadzwonili. Godzinę później podjechał szary samochód, a na jej kolanach siedział mój pies. Byłam w szoku. Gdy tylko Hilary wysiadła z samochodu, ucałowałam Blue i serdecznie podziękowałam za pomoc" – wspomina Blackwell.
I dodaje, że natychmiast opublikowała na Facebooku wspólne zdjęcie z gwiazdą, by ta zebrała należne pochwały za swój dobry uczynek. "Postanowiłam to nagłośnić, bo ona nie jest typem osoby, która trąbiłaby na temat tego, co zrobiła" – stwierdziła szczęśliwa właścicielka cudem odnalezionego zwierzaka.
Gwiazda słynie ze swojej wielkiej miłości do czworonogów. W 2015 roku założyła fundację Hilaroo, której nazwa stanowi połączenie jej imienia oraz imienia adoptowanego przezeń psa Karoo. Misją organizacji jest ratowanie porzuconych psów i podarowanie im nowego, lepszego życia.
Szczegóły na temat filmu, nad którym pracuje obecnie dwukrotna zdobywczyni Oscara, są na razie owiane tajemnicą...