Grabaż wyjaśnia, dlaczego rozchorował się ciężko po trzeciej dawce szczepionki
Krzysztof Grabaż Grabowski wyjaśnił w mediach społecznościowych swoją ostatnią niedyspozycję. "Miałem się zaszczepić 20 listopada, ale wiedziałem, że się to nie uda, bo wtedy graliśmy z PP (Pidżamą Porno) w Olsztynie" - napisał na wstępie. "Wykombinowałem termin o tydzień późniejszy, na 27 listopada. Kombinowałem tak: w piątek po koncercie SnL (Strachów na Lachy) we Wrocławiu od razu wrócę do domu. W południe pojadę się zaszczepić, zjem obiad i pojadę na koncert do Konina i wieczorem wrócę do domu, pocierpieć nieco. I tak z grubsza się odbyło, pojawiła się jednak rysa w tym planie doskonałym" - zauważył.
W dalszej części postu Grabaż wyjaśnił, że przed koncertem we Wrocławiu dopadło go zapalenie pęcherza. Przyznał, że nie stało się to pierwszy raz, więc wozi ze sobą odpowiedni specyfik. Lek zadziałał i wytrzymał do końca koncertu. Następnego dnia czuł się zmęczony, ale dotarł na umówione szczepienie. "Podczas rozmowy z panią doktor, przed szczepieniem, poinformowałem o swym problemie. Siostra Pik Pik wbiła zastrzyk, pojechałem zjeść obiad i do Konina, na koncert. Jechałem powoli, z przystankami na każdej stacji. Zagrałem koncert, wróciłem do domu" - opisał początki swojej niedyspozycji.
Gdy dotarł do domu i położył się do łóżka, zrobiło mu się bardzo zimno. Po godzinie był już "cały mokry, jak po basenie…". Czuł się krańcowo wyczerpany, gdy musiał skorzystać z toalety, "raz cały mokry, raz trzęsąc się z zimna, jak mały kot na śniegu".
Wstał późnym popołudniem i zwymiotował na sam zapach gotowanego obiadu… Przygotowany przez żonę budyń zjadł "w 4 podejściach". Tutaj Grabaż zaczął szczegółowo opisywać swoją niemoc.
"Bolało mnie wszystko, każdy staw, każdy mięsień, każdy centymetr ciała, uciekało ze mnie wszystko, z ust ciekła mi jakaś tłusta plama, pojawiały się drgawki, znów się pociłem, cała pościel była mokra, a ja byłem zimny jak sopel lodu. Nie było miejsca na mojej głowie, które by nie bolało. Popękały mi usta na tyle boleśnie, że nie byłem w stanie ich otworzyć. Cierpiałem na jadłowstręt, najmniejsza nawet próba pomyślenia o żarciu kończyła się w kiblu, tego dnia poprosiłem żonę o pół startego jabłka na obiad. Wcisnąłem na siłę. Mogłem tylko pić i mógłbym to robić non stop, cały czas mnie suszyło, a od tygodnia nie wlewałem w siebie alkoholu. W poniedziałek już nie miałem siły mówić, wszystko zaczęło mnie denerwować. Potrafiłem zjeść tylko małą kromkę chleba z masłem… ale nie cieszyłem się nią długo. Potem znów padłem i znów spałem. Przekonałem się też, dlaczego dzieciaki lubią pampersy, ciekawe doświadczenie (…)".
Artysta nieco lepiej poczuł się po dwóch dniach. Uznał tak, ponieważ "wyprawa do kibla nie była już tak wyczerpująca, jak wcześniej". Nadal wszystko go bolało. W końcu dotarł do lekarza, a ten stwierdził, że… "zagranie koncertu w tym samym dniu, w którym przyjąłem trzecią dawkę nie było zbyt fortunne (wyraził się bardziej dosadnie), zmienił leki i życzył powodzenia".
Dopiero pod koniec tygodnia muzyk poczuł się zdecydowanie lepiej. Pod jego postem na Facebooku posypały się pytania, m.in. o to, czy w takim razie warto szczepić się trzecią dawką.
"Szczepić!!! Tylko się do tego dobrze przygotuj!" - odpowiedział na to kategorycznie Grabaż.
Jedna z internautek napisała: "Przede wszystkim być zdrowym i wypoczętym. Osłabiony organizm może źle zareagować na szczepienie. I bezpieczniej nie mieć zaplanowanych dużych aktywności po samym zabiegu, trzeba liczyć się z tym, że można szczepienie odchorować. Profilaktycznie warto mieć w domu paracetamol i użyć go przy pierwszych niepokojących objawach poszczepiennych". Na to artysta odpisał: "lepiej bym tego nie ujął".