Eddie Murphy uważa, że udało mu się każde dziecko, a ma ich dziesięcioro!

Tuż przed jubileuszem 60. urodzin (3 kwietnia), Eddie Murphy podzielił się zasadą, którą kieruje się w życiu. "Kiedy jesteś na rozstaju dróg i pomyślisz: Co będzie najlepsze dla moich dzieci, i wybierzesz tę ścieżkę, nigdy nie podejmiesz złej decyzji" – stwierdził aktor w podcaście Marca Marona "I love fatherhood".
"Jestem wielkim szczęściarzem, jeśli chodzi o moje dzieci. Nie mam takiego, które uważam za gorsze, albo takie, które uważam, za swoje ulubione. Moje dzieci są świetne, są normalnymi ludźmi, żadne nie jest zepsutym hollywoodzkim dzieciakiem" – uważa Murphy. "Moje dzieci są mądre i próbują coś robić" – dodaje.
W rodzinie Murphy’ego obowiązywała na przykład zasada, że dzieci nie mogą pracować w show-biznesie, dopóki nie skończą 18 lat. Ale niedawno Eddie zrobił wyjątek dla swojej córki Belli. Pozwolił jej ubiegać się o rolę w najnowszym filmie ze swoim udziałem, czyli w "Księciu w Nowym Jorku 2". Bella zagrała – jakżeby inaczej – córkę głównego bohatera. Częściowo śladami ojca poszedł też jego pierworodny Eric - to scenarzysta i aktor głosowy.
Jedna z córek Murphy’ego, Angel, jest owocem jego krótkiego związku z piosenkarką Mel B. z grupy Spice Girls. Na początku wypierał się ojcostwa, ale testy DNA dały jasną odpowiedź. Dopóki Angel nie skończy 18 lat, musi płacić na jej rzecz alimenty w wysokości 35 tys. funtów miesięcznie.