Barack Obama jeździł autem z dziurawą podłogą
Michelle Robinson poznała Baracka Obamę w chicagowskiej kancelarii prawniczej Sidley Austin. Przyszły prezydent USA był praktykantem, którym miała się opiekować - mimo że była trzy lata młodsza od niego. Obama po studiach licencjackich zrobił sobie przerwę na pracę w organizacjach społecznych i był dopiero w trakcie studiów prawniczych. Podczas praktyk młodzi bardzo przypadli sobie do gustu i zostali parą. Gdy lato dobiegło końca, Barack wrócił na Harvard, co oznaczało, że zakochani będą musieli żyć w związku na odległość.
Na szczęście Michelle, w ramach obowiązków zawodowych, często bywała na Harvardzie, by rekrutować najzdolniejszych studentów. Był to świetny pretekst, by widywać się z Barackiem. Kiedy po raz pierwszy pojawiła się w Cambridge w stanie Massachusetts, jej chłopak przyjechał po nią bananowożółtym datsunem o pionowo ściętej masce, którego kupił z drugiej ręki – jako skromnie żyjący student nie mógł pozwolić sobie na nic lepszego.
"Przekręcił kluczyk w stacyjce i silnik zaterkotał, a auto szarpnęło gwałtownie, po czym zaczęło głośno, regularnie dygotać, potrząsając nami w fotelach. Popatrzyłam na Baracka z niedowierzaniem. Ty naprawdę tym jeździsz? - spytałam, przekrzykując hałas. Rzucił mi figlarny uśmiech spod znaku spokojnie, nad wszystkim panuję, który mnie zawsze rozbrajał. Daj mu minutkę albo dwie - dodał, wrzucając bieg. - Zaraz przestanie tak trząść” – wspomina Michelle Obama w swojej biografii "Becoming. Moja historia”.
"Po kilku kolejnych minutach, gdy skręcił w ruchliwą ulicę, dodał: A przy okazji, lepiej nie patrz pod nogi. Ale ja już zdążyłam zobaczyć to, co chciał przede mną ukryć – wyżartą przez rdzę dziurę wielkości dłoni w podłodze, przez którą widziałam przemykający pod nami asfalt. Już wtedy wiedziałam, że życie z Barackiem nigdy niebędzie nudne. Raczej bananowożółte i ekscytujące. Zrozumiałam też wówczas, że ten człowiek prawdopodobnienigdy się nie dorobi” – informuje przyszła pierwsza dama Stanów Zjednoczonych.
20 lat później jej mąż, jako prezydent USA, był najściślej strzeżonym człowiekiem na Ziemi. Agenci Secret Service wozili go "Bestią" – siedmiotonowym czołgiem, udającym luksusowy samochód, który wyposażony był w ukryte rozpylacze gazu łzawiącego, opony odporne na rozdarcie i zamknięty obieg powietrza, dzięki któremu pasażer mógł przetrwać atak biologiczny lub chemiczny. Jakże inny to był standard niż bananowożółty datsun z dziurą w podłodze.
Autobiografia Michelle Obamy okazała się wielkim sukcesem wydawniczym. Od połowy listopada 2018 r., gdy książka ujrzała światło dzienne, sprzedano już ponad 10 mln egzemplarzy „Becoming”. W przyszłości ukaże się również autobiografia Baracka Obamy. Wydawnictwo Penguin Random House za prawa do dwóch książek Michelle i Baracka Obamów zapłaciło rekordowe 65 mln dol.