Cesar Millan to popularny na świecie trener "złych" psów. Imigrant, który kiedyś nielegalnie przedostał się przez meksykańsko-amerykańską granicę, ucieleśnia mit od pucybuta do milionera. 44-letni Meksykanin prowadzi własny program telewizyjny w National Geographic i napisał liczne bestsellery.

Gdy jako 21-latek przedostał się do Kalifornii, miał przy sobie tylko 100 dolarów. Teraz konsultacja u Cesara Millana kosztuje... 80 tys. dolarów (przekazuje te pieniądze na cele dobroczynne). W kolejce do niego ustawiają się znani i bogaci. Millan szkoli np. czworonogi Marka Zuckerberga, Gwyneth Paltrow oraz Oprah Winfrey.

"Wielu moich klientów ma tytuł doktorski lub kieruje tysiącami pracowników, ale nie daje sobie rady ze swoim chihuahua. Na przykład Oprah jest dobrą szefową, jednak w domu to jej cocker spaniel jest samcem alfa" - wyznaje Millan. Treser-samouk podkreśla, że pies usłucha przywódcy spokojnego i pewnego siebie.

Millan zaczął swoją karierę w Ameryce od tego, że za darmo wychodził z psami na spacery. W ten sposób zdobywał doświadczenie. Kiedyś producent telewizyjny zobaczył jego zdjęcia w gazecie, jak maszeruje z 12 rottweilerami bez smyczy. Tak narodził się show "Zaklinacz psów". W programie treser odwiedza zrozpaczonych właścicieli zwierząt, którzy nie potrafią poradzić sobie z krnąbrnym pupilami. By ułożyć psa, Millan sięga po kontrowersyjne metody. Czasem go sprowokuje, a nawet kopnie.

Chociaż filigranowego Meksykanina uwielbiają miliony widzów na całym świecie, jest krytykowany przez biologów i zwierzęcych behawiorystów. "Komu potrzebne są skomplikowane techniki szkoleniowe, skoro może zarobić fortunę na naiwności celebrytów, hollywoodzkim uśmiechu i zapasach z psami, które czasem widowiskowo ugryzą trenera?" - pisze natomiast brytyjski "Daily Mail".