Tom Cruise nie planuje aktorskiej emerytury, nawet w wieku 100 lat...

14 maja w ramach trwającego Festiwalu Filmowego w Cannes zaprezentowano 8. część bijącej rekordy popularności serii "Mission: Impossible". Obraz zatytułowany "Mission: Impossible – The Final Reckoning" festiwalowa publiczność nagrodziła niemal 8-minutowymi owacjami na stojąco.
Gwiazdor produkcji nie planuje zwalniać tempa. Goszcząc kilka dni temu w australijskim programie "Today" Tom Cruise wyjawił, że zbiera obecnie pomysły na scenariusze kontynuacji dwóch kinowych hitów – "Top Gun: Maverick" z 2022 roku oraz "Szybki jak błyskawica", który zadebiutował na dużym ekranie dokładnie 35 lat temu.
Jeśli wierzyć zapewnieniom samego Cruise’a, o jego nowych projektach usłyszymy jeszcze nie raz. Rozmawiając z "The Hollywood Reporter" 62-letni aktor i producent ogłosił bowiem, że nie zamierza żegnać się z wykonywaną profesją.
"Nigdy nie przestanę. Nie przestanę grać w filmach akcji, dramatach, komediach. Jestem podekscytowany tym, co nadejdzie. Kiedyś powiedziałem, że chcę kręcić filmy do osiemdziesiątki. Tak naprawdę będę to robić nawet w wieku stu lat. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że wciąż mogę tworzyć filmy i nieustannie uczyć się tego procesu. Ja to po prostu kocham" – wyznał trzykrotny zdobywca Złotego Globu.
Cruise, który słynie z samodzielnego wykonywania kaskaderskich popisów, na planie 8. części "Mission: Impossible" postawił sobie poprzeczkę jeszcze wyżej, o czym wraz z reżyserem obrazu opowiedział na konferencji w Cannes. Chris McQuarrie wyjawił wówczas, że bodaj najbardziej niebezpieczne ujęcie z udziałem aktora nakręcono na skrzydle dwupłatowca.
"Kiedy opuszczasz kokpit, wiatr wieje od śmigła z prędkością ponad 140 mil na godzinę. Oddychasz, ale tak naprawdę nie otrzymujesz tlenu. Tom miał tam spędzić 12 minut. Z doświadczenia wiemy, że zmęczenie go wtedy wykańcza, bo to jak dwugodzinny trening na siłowni" – wyjaśnił reżyser.
McQuarrie podkreślił, że Cruise ryzykował własnym życiem. "Gdy dotarliśmy do 12. minuty, zostało nam paliwa na 3 minuty lotu. Tom miał dosłownie 3 minuty na to, by się podnieść i wejść do kokpitu, bo samolot nie może wylądować z nim na skrzydle. Wsunął więc głowę do kokpitu, żeby złapać trochę tlenu i mieć energię na to, by zejść ze skrzydła. Udało mu się, wyszedł z tego bez szwanku. Nikt poza nim by tego nie zrobił" – wyznał filmowiec.
"Strach jest dla mnie ekscytujący" – dodał Cruise. "Lubię to uczucie. Nie paraliżuje mnie, nie przeszkadza mi. Ludzie mówią, żebym był ostrożny. A ja mówię: Bądź kompetentny, ciągle się ucz i poszerzaj horyzonty" – zaznaczył gwiazdor.