Scarlett Johansson zawstydziła Joaquina Phoeniksa w erotycznej scenie
Popularna aktorka opowiedziała o tym w podcaście "Armchair Expert".
"Próbowaliśmy to nakręcić za jednym zamachem. Nie udało się, bo Phoenix musiał ochłonąć. Potrzebował przerwy i wyszedł ze studia. Nie chcesz słuchać swojego głosu. A już na pewno nie chcesz słuchać swojego głosu udającego orgazm. Było to dziwne i obleśne" – ocenia scenę telefonicznego seksu Johansson, zdradzając przy okazji, jak zareagował na nią jej ekranowy partner.
Jak przypomina portal Variety, początkowo w filmie "Ona" system operacyjny miał mówić głosem Samanthy Morton ("Raport mniejszości"). Aktorka nagrała wszystkie kwestie, ale później w trakcie postprodukcji zdecydowano, że zostanie zastąpiona właśnie przez Scarlett Johansson, która nagrała wszystkie kwestie na nowo, a także "wystąpiła" w kilku dodatkowych scenach.
W tym samym podcaście Scarlett Johannson opowiedziała o tym, jak w początkowym okresie swojej kariery była przesadnie pokazywana jako obiekt seksualny. Stało się to dla niej tak uciążliwe, że rozważała zakończenie kariery. "Czułam się obiektem seksualnym i miałam wrażenie, że z tego powodu nie dostaję takich ról, o jakich marzyłam" – wyznała aktorka.
Johansson pozostała jednak w zawodzie i z powodzeniem kontynuuje karierę. Już wkrótce będzie ją można zobaczyć w najnowszym filmie Wesa Andersona "Asteroid City".
Zagrała też w debiucie reżyserskim Kristin Scott Thomas zatytułowanym "My Mother’s Wedding", jest również w obsadzie filmu "Project Artemis", w którym zagra u boku Channinga Tatuma. Ma on opowiedzieć o wyścigu kosmicznym z lat 60. ubiegłego wieku.