Rihannę prześladuje pech...
Jak donosi serwis TMZ, kierowca artystki z Barbadosu zeznał policjantom, że podjechał pod jej do w Los Angeles, zostawił samochód na podjeździe – z włączonym silnikiem - i wbiegł do środka, by coś pilnie załatwić. Gdy wrócił, auta należącego do gwiazdy już nie było.
Sedan Audi z 2012 roku, o wartości ok. 37 tys. dol., zniknął na dobre. Jak stwierdziła policja z Los Angeles, która prowadzi dochodzenie – ktoś po prostu skorzystał z "prezentu", jakim okazało się kuriozalne zaniedbanie kierowcy gwiazdy.
Podejrzanego o kradzież nie udało się na razie ustalić. Nie jest też jasne, czy w trakcie zuchwałej kradzieży auta piosenkarka, która spodziewa się drugiego dziecka z raperem A$AP Rockym, przebywała w swoim domu.
Ostatnie wydarzenia miały miejsce blisko pięć lat po tym, gdy inny mężczyzna został aresztowany w domu Rihanny podczas jej nieobecności. Jak stwierdziła wówczas przybyła na miejsce policja, intruz, którym okazał się 26-letni Eduardo Leon z Orange County, spędził na miejscu przynajmniej jeden dzień. Udało mu się wyłączyć domowy system alarmowy, wejść do środka, a tam nawet rozpakować się i naładować telefon. Mężczyzna, oczywiście, został aresztowany.