Marilyn Manson przetrzymywał kobiety wbrew ich woli?
Z obszernego artykułu opublikowanego w czasopiśmie muzycznym "Rolling Stone" dowiadujemy się, że w rogu jednego z pokoi w apartamencie Mansona w Los Angeles znajdowało się niewielkie szklane pomieszczenie dźwiękoszczelne. Byłą to pozostałość po studiu muzycznym, które kiedyś mieściło się w tym mieszkaniu.
Kabinę, która służyła do realizacji nagrań, Manson miał przemienić w "pokój złych dziewczynek". Według relacji jego byłych partnerek, zamykał je tam, by je ukarać za choćby najmniejsze przewinienie. Kobiety były tam przetrzymywane po kilka godzin. Nawet gdyby krzyczały, i tak nikt by ich nie usłyszał. Kiedy ofiary Mansona zaczynały walczyć, to sprawiało mu jeszcze większą przyjemność.
Jeśli chodzi o inne charakterystyczne elementy w jego mieszkaniu, to było ono ozdobione krwią, swastykami i zdjęciami wyciętymi z magazynów porno. Dywany i meble były czarne, podobnie jak zasłony, które przysłaniały okna przez całą dobę. W apartamencie panował chłód – temperatura ustawiona była na 18 st. C.
W lutym biuro szeryfa Los Angeles wszczęło śledztwo przeciw muzykowi w sprawie przemocy domowej. Jak to tej pory, nie postawiono mu jednak żadnych zarzutów. Cztery kobiety wytoczyły mu sprawy cywilne, domagając się odszkodowań.