20-letnia Ukrainka podbija sieć relacjami z codzienności podczas wojny
Jeszcze niedawno w mediach społecznościowych Valeria publikowała zdjęcia z Rzymu, Paryża, Portugalii. Dziś publikuje nagrania ze schronu albo zrujnowanego Czernihowa, swojego rodzinnego miasta. Jej filmiki są pełne humoru, ironii, z przymrużeniem oka, każdy okraszony odpowiednią piosenką, za co zapewne doceniło ją ponad 580 tys. obserwujących.
Choć od dwóch tygodni Valeria Shashenok jest świadkiem wstrząsających wydarzeń i jak każdy boi się o swoje życie, nie pokazuje tego w swoich nagraniach.
Cztery dni temu zamieściła nagranie ze swojego pięciogwiazdkowego schronu, gdzie ma do dyspozycji prysznic, jacuzzi w postaci niewielkiej, metalowej wanny, toaletę, którą przemianowała na swoją czytelnię, restaurację z gwiazdkami Michelin, której przewodzi jej niezawodna mama i słoik kiszonych pomidorów "dla tej wyjątkowo atrakcyjnej osoby". Co jakiś czas relacjonuje również, jak wygląda jej dzień. Całość okraszona jest radosnymi dźwiękami włoskiej Tarantelli.
"Bombowe śniadanie w schronie. Cieszę się, kiedy mogę wyjść na zewnątrz i zrozumieć, że ludzie mogą mieszkać bez okien. Dzięki Putin. Schudłam, bo stresuję się sytuacją, a co najlepsze, rosyjskie rakiety zniszczyły kino, wspaniale…" - opisuje w sarkastyczny sposób swoją ponurą rzeczywistość Valeria, której filmy mają po kilkaset tysięcy, a nawet ponad milion wyświetleń.
Nie ustaje w swoich staraniach, aby dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców i pokazać, jak wyglądają obecnie realia życia w Ukrainie. I niech nikogo nie zwiedzie ten luz i dystans. Kilka godzin temu w schronie, w którym się ukrywa z rodziną, wyłączyli światło.
"Na co dzień żyję z nadzieją, że jutro wojna się skończy, ale wszystko się pogarsza. Widzę, jak moje miasto jest niszczone, jak wojska rosyjskie zabijają cywili" - pisze w swoim ostatnim poście na Instagramie. "Najważniejsza jest dla mnie wolność, ale niestety muszę być ofiarą człowieka, który w dzieciństwie za mało bawił się czołgami" - dodaje.