"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" nie przyciągnie do kin?
Wyliczenia analityków nie przesądzają oczywiście sprawy i może być tak, że film jednak rozbije bank.
Studio Disneya nie szczędziło pieniędzy na promocję piątej odsłony przygód Indiany Jonesa. Jak przypomina portal Variety, uroczystą premierę filmu zorganizowano podczas Festiwalu Filmowego w Cannes, a podczas imprezy po zakończeniu seansu szampan lał się strumieniami.
To co prawda tylko jedna pozycja w arkuszu kosztów, ale takich pozycji jest dużo więcej. Zwykle szacuje się, że koszty marketingu równają się budżetowi filmu. To oznacza, że Disnej na nakręcenie i promocję filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" wyłożył blisko 600 milionów dolarów.
Archeolog Indiana Jones to bez wątpienia jedna z największych postaci wykreowanych przez popkulturę. Z tego względu producenci filmu nie muszą się raczej obawiać o brak zainteresowania ze strony starszych widzów, dla których ponowne spotkanie z Indianą będzie nostalgicznym powrotem do czasów młodości.
Obecnie jednak kasowy sukces zależy od młodych widzów, a dla nich Jones nie jest postacią kultową. Poprzednia część cyklu miała premierę 15 lat temu, kiedy wielu młodych widzów nie było jeszcze na świecie. I właśnie zachęcenie ich do pójścia na seans będzie kluczowe.
Nie bez znaczenia będą też pierwsze reakcje widzów. Marketing szeptany ma ogromną moc, dlatego kiepskie opinie w pierwszy weekend wyświetlania mogą być ostatnim gwoździem do jego trumny.
Piątej części przygód Indiany Jonesa z pewnością pomoże zbliżające się ważne święto - obchodzony 4 lipca Dzień Niepodległości. Potem film będzie musiał walczyć z ogromną konkurencją w postaci siódmej części "Mission: Impossible" (premiera 12 lipca) oraz "Oppenheimerem" i "Barbie" (premiery 21 lipca).