Adele nie zamierza wracać do Anglii z powodu swojej choroby...

Adele przeprowadziła się do Los Angeles w 2016 roku. Życie w "mieście aniołów" spodobało jej się tak bardzo, że niedawno wydała 58 mln dolarów na zakup posiadłości należącej do Sylwestra Stallone'a. To już trzecia nieruchomość gwiazdy w Beverly Hills.
W jednym z ostatnich wywiadów Adele powiedziała, że zdecydowała się osiedlić w Stanach Zjednoczonych m.in. ze względów finansowych. "Na taki dom, w jakim obecnie mieszkam, w Londynie nigdy nie byłoby mnie stać. Mowa o setkach milionów funtów. Ja wcale nie dysponuję takimi pieniędzmi" – zdradziła szesnastokrotna zdobywczyni nagrody Grammy.
Na powrót do ojczyzny gwiazda nie chce się zdecydować także z powodów zdrowotnych. W rozmowie z "The Hollywood Reporter" Adele wyjawiła, że zmaga się z sezonowym zaburzeniem afektywnym, zwanym potocznie depresją sezonową. Choć schorzenie to nie jest ujęte w oficjalnej klasyfikacji chorób, coraz częściej staje się przedmiotem badań. Najbardziej narażeni nań są mieszkańcy obszarów znajdujących się daleko od równika.
Artystka jest przekonana, że panująca w Wielkiej Brytanii deszczowa aura nie wpłynęłaby pozytywnie na jej samopoczucie. "Cierpię na bardzo poważną depresję sezonową, więc tamtejsza pogoda mi nie sprzyja. A jako że obecnie trudniej jest mi wychodzić z domu, w Los Angeles cenię to, że tutaj wszyscy nawzajem się odwiedzają. Bardzo to lubię" – podsumowała wokalistka.