Sharon Stone twierdzi, że aktorzy, z którymi pracowała, to seksiści

Sharon Stone w Fabryce Snów pracuje od przeszło 40 lat. Gwiazda ujawniła w rozmowie z portalem Variety, że przez ten czas spotykała na planach niemal samych mizoginów. Pozytywne wrażenie zrobili na niej jedynie ekranowi partnerzy z filmu "Kasyno" z 1995 roku. Za rolę w tym filmie aktorka otrzymała Złoty Glob i nominację do Oscara.
"Współpracowałam z największymi gwiazdorami tej branży, którzy dosłownie przerywali moje sceny i mówili mi, co mam robić. Wyjątkami są Robert De Niro i Joe Pesci – ci faceci tacy nie są. Pozostali wychodzili z założenia, że nie będą słuchać tego, co mam do powiedzenia, bo nie pozwolą, by moja gra wpłynęła w jakikolwiek sposób na ich występ. To nie jest dobre aktorstwo. Rozumiem, że ktoś jest ceniony i sławny, ale uważność i słuchanie drugiej osoby to po prostu ludzki odruch. Nie wszyscy go mają" – wyjawiła gwiazda.
Być może Stone miała na myśli Michaela Douglasa, z którym zagrała przed laty w kultowym "Nagim instynkcie". Choć aktorka nigdy nie zarzuciła mu wprost niewłaściwego zachowania, w jednym z wywiadów przyznała, że na planie panowała dość napięta atmosfera.
"Była między nami bardzo dziwna energia. Nigdy nie czułam się przy nim komfortowo i jestem niemal pewna, że on też nie czuł się komfortowo przy mnie. To napięcie paradoksalnie idealnie pasowało to tego filmu" – zdradziła Stone w rozmowie z magazynem "Playboy".