Na czyj telefon czeka Urszula?

Pierwszym filmem w dorobku Urszuli była "Alabama" z 1984 r. Wystąpiła w nim z kolegami z Budki Suflera. Zagrali samych siebie, wykonując przeboje zespołu na scenie. Zagrali w tym obrazie, gdyż lider Budki, Romuald Lipko odpowiadał za ścieżkę dźwiękową całej produkcji.
W kolejnym filmie "Och, Karol" Urszula pojawiła się już sama. Dostała rolę, gdyż reżyser lubił ją jako wokalistkę, a jej piosenki były w tym czasie modne. Przypadła jej postać Joli, koleżanki z pracy tytułowego bohatera. Co ciekawe, siedząc w biurze, musiała nucić "Dmuchawce, latawce…", żeby widz nie miał wątpliwości, że to ta Urszula.
Z tego filmu pochodzi piosenka "Baw mnie", którą Urszula śpiewa z Sewerynem Krajewskim. Jeśli chodzi o inne piosenki z ekranu, to cała Polska nuciła też wykonywany przez nią kawałek "Sweet, sweet Tulipan" z serialu "Tulipan" i "Bądź zawsze blisko" z "Kogel-mogel 2". Wracając do jej kolejnych ról, w "Na kłopoty… Bednarski" była pokojówką, a w "Głodzie serca" biurową koleżanką głównego bohatera.
"Te role były tak małe, że już czytając scenariusz, czułam: Okej, mogę spróbować! Chyba dam sobie radę" - komentuje w swojej nowo wydanej biografii pt. "Urszula".
"Traktowałam to wyłącznie jako przygodę, przerywnik od muzyki, okazję do pobycia przez krótki czas w innej bajce, poznania ciekawych ludzi. Fajnie jest przyjrzeć się temu, jak pracuje ekipa filmowa. A jeszcze fajniej zapisać się w filmie, nawet w tak małym epizodzie. Uznałam więc, że jeżeli ktoś sobie wyobraził mnie w swojej produkcji, ma na mnie pomysł, to bardzo proszę, zrobię wszystko, by go nie zawieść" – stwierdza.
Jej kariera aktorska zatrzymała się po występie w "Na kłopoty… Bednarski". "W pewnym momencie przestali do mnie dzwonić z propozycjami. Moje rólki nie były więc na tyle wyjątkowe, bym się reżyserom wbiła w pamięć. Nie wniosłam też do żadnej produkcji nic na tyle odkrywczego, aby ktoś chciał mnie później obsadzić w jakiejś większej roli. Byłam w nich tylko ciekawostką" – szczerze stwierdza Urszula.
Szansą na reaktywację jej aktorskiej przygody był pilot serialu "Zaklęta". Jednak w 1997 r. przegrał on konkurs z "Klanem" i "Złotopolskimi", nie doczekawszy się dalszej realizacji – tak zdecydowali telewidzowie.
Współautorka książki, Ewa Anna Baryłkiewicz podczas wywiadu z Urszulą spytała ją, czy skusiłaby się, gdyby teraz ktoś zaoferował jej jakąś rólkę. "Czy ja wiem?.. Może gdyby Dorociński zadzwonił?" – odparła Urszula. "Ulka, z Dorocińskim to każda by chciała. To żadne poświęcenie" – zareagowała dziennikarka. "No właśnie. I masz odpowiedź! (śmiech) Powiem może tak: generalnie traktuję to jako zamknięty rozdział. Ale jako że jestem fanką kina i bardzo mnie ono kręci, to… kto wie?" – podsumowała ten wątek Urszula.
Piosenkarka jest pod wielkim wrażeniem roli Dorocińskiego w "Gambicie królowej", gdzie sportretował radzieckiego arcymistrza szachowego, Wasilija Borgowa. Podziwia go też za pomaganie zwierzętom.
"Teraz bardzo mnie wciągnął Gambit królowej, świetna rzecz. Czekam z wypiekami na twarzy, aż Marcin coś wreszcie powie. Mało tam mówi, bo raczej gra oczami i całym sobą, ale za to jak! Fajnie, że pojawił się w tej produkcji. Bardzo go lubię jako aktora. Kupiłam nawet jego książkę o zwierzętach i przyrodzie Na ratunek. Może kiedyś dostanę autograf? (uśmiech) Poza tym polubiłam jego stronę na Facebooku i widzę jego posty. Dzięki temu wiem, że jest dobrym człowiekiem. Z taką troską zajmuje się zwierzątkami, i robi to oczywiście charytatywnie. Znajduje na to jakoś czas, mimo że kręci film za filmem. Namawia ludzi do dobrego, zaraża swoją pasją. I dlatego to jest mój człowiek. Takich ludzi lubię!" – wyznała Urszula.