Marc Jacobs drwi z gwiazd zapewniających, że młody wygląd zawdzięczają naturze

Marc Jacobs nie zawsze wyglądał tak, jak dziś. W 1992 roku nosił niechujne ubrania, zbyt długie włosy, okulary w specyficznych oprawkach i miał widoczną nadwagę.
Odkąd udało mu się schudnąć ponad dwadzieścia kilogramów i z nieśmiałego okularnika przeszedł metamorfozmę w charyzmatycznego bon vivanta, z jeszcze większym zaangażowaniem dba o siebie. I robi to otwarcie, przekonując wszystkich, że ani myśli się tego wstydzić. Tak jest i teraz, kiedy to nie tylko przyznał, że poddał się liftingowi twarzy, ale i opublikował zdjęcia w bandażach.
Jak informuje serwis "DailyMail", kreator wydał aż 50 tysięcy dolarów na zabieg wykonany innowacyjną metodą. Sam projektant uważa ten zabieg za bardzo udaną inwestycję, mimo że na finalny efekt przyjdzie mu poczekać jeszcze kilka miesięcy.
"Nie wstydzę się tego, że jestem próżny. Bardziej śmieszą mnie ci, którzy już na pierwszy rzut oka są wyraźnie po interwencji chirurgicznej, a utrzymują, że swój wygląd zawdzięczają kosmetykom albo kąpielom w oliwie" - nie bez złośliwości wyjaśnia Marc Jacobs.
"Dla mnie rozmowa o chirurgii plastycznej jest zwykłą rozmową o dbaniu o siebie. Nie wstydzę się tego" - podkreśla, przywołując jako dowód historię, kiedy to przeszedł przeszczep włosów. "Nosiłem wtedy czapkę bejsbolową, ale nie udawałem, że stoi za tym powód inny niż przeszczep włosów" - wspomina.