Żona Toma Hanksa zdradziła, dlaczego przestała stosować botoks
Aktorka znana z takich produkcji, jak "Bezsenność w Seattle", "Sztuka dorastania" czy "To skomplikowane” wspomina, że po raz pierwszy sięgnęła po botoks pod koniec lat 90., a dokładnie podczas kręcenia filmu "Uciekająca panna młoda", w którym wcieliła się w Ellie Graham – byłą żonę i szefową bohatera granego przez Richarda Gere’a. Jak sama przyznaje, ucierpiała na tym jakość jej występu w produkcji.
"Wtedy wszyscy stosowali botoks. Poddałam się więc zabiegowi, podczas którego wstrzyknięto mi go w czoło. Ale później obejrzałam Uciekającą pannę młodą. Była tam jedna, bardzo emocjonalna scena z moim udziałem, kiedy zwalniam Richarda Gere’a. Zobaczyłam, że mimo emocji, moje czoło w ogóle się nie porusza. Pomyślałam: cóż, to się nie sprawdza" – wskazuje Wilson w rozmowie z „The Guardian”.
I dodaje, że nie była to jej jedyna przygoda z zabiegami odmładzającymi. „Mniej więcej w tym samym czasie postanowiłam spróbować wypełniaczy do ust. Pewnego dnia wróciłam do domu, a dzieci roześmiały się na mój widok. Wtedy stwierdziłam: dosyć” – wspomina aktorka.
Po tych niezbyt przyjemnych doświadczeniach związanych z korygowaniem urody, Wilson, jak zapewnia, nauczyła się starzeć z wdziękiem. Wzorem była dla niej matka, Dorothea Tzigkou, z pochodzenia albańska Greczynka. "Moja mama rzadko nosiła makijaż, a ja uwielbiałam obserwować jej twarz, która ewoluuje wraz z wiekiem. Chcę, aby moje dzieci także patrząc na mnie, widziały twarz, która znają, aby widziały prawdziwą mnie. Każdy jest w jakimś stopniu próżny, ale… jak by to powiedzieć? Ja chyba po prostu nie dbam już w tak dużym stopniu o wygląd” – konkluduje gwiazda.