Założycielka punkowej grupy Pussy Riot wie, że z Putinem trzeba grać ostro
Artystka i aktywistka społeczna w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "The Guardian" przyznała, że jest zdruzgotana inwazją Rosji na Ukrainę. "Wpadam w panikę, codziennie płaczę. Nie sądzę, żeby było to w jakimkolwiek sensie konieczne, nie sądzę, żeby było to w jakimkolwiek sensie logiczne. To nie było coś, co musiało się wydarzyć. Ta katastrofa zakończy życie tysięcy ludzi" - oceniła.
Tołokonnikowa bez ogródek stwierdziła, że do takiej sytuacji doprowadziła jednak "głupota" światowych polityków.
"Ludzie nie doceniają tego, jak niebezpieczni są dyktatorzy. W 2014 roku rozmawiałyśmy z parlamentarzystami Wielkiej Brytanii (zespół Pussy Riot to kilkanaście anonimowych kobiet, przy czym powszechnie znane są tylko: Nadieżda Tołokonnikowa, Jekatierina Samucewicz i Marija Alochina – przyp. red.), przemawiałyśmy w Senacie w USA, wiele osób pytało nas, jak traktować Putina, a ja zawsze radziłam, że ostro. Z Putinem nie można grać miło" - oznajmiła.
Po czym nawiązując do swoich więziennych doświadczeń, stwierdziła gorzko: "Dyktatorzy zachowują się tak, jak strażnicy więzienni. Traktują dobroć jako słabość".