Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Właściciel pizzerii z Charkowa dostaje zamówienia z całego świata!

Właściciel pizzerii z Charkowa dostaje zamówienia z całego świata!
Pizza w czasie wojny to dużo więcej niż rarytas - to symbol... (Fot. Getty Images)
Pavlo Fiedosienko, właściciel pizzerii w Charkowie, nie tylko robi, ale też sam rozwozi pizzę. Od kiedy pokazał w mediach społecznościowych, że mimo wojny wciąż działa w zrujnowanym mieście, dostaje zamówienia nie tylko od Ukraińców, ale też od ludzi z całego świata - z prośbą, by dostarczył pizzę lekarzom, ratownikom, żołnierzom, ale też zwykłym mieszkańcom Charkowa.
Reklama
Reklama

"Pizza, naprawdę!? W czasie wojny!?" - mieszkańcy Charkowa są zwykle zachwyceni, kiedy przyjeżdża do nich Pavlo. Teraz już dziwią się mniej, bo film o Fiedosience, który zamieściło na swoim kanale w Telegramie Radio Svoboda, błyskawicznie rozszedł się także w innych mediach społecznościowych.

Sam właściciel pizzerii traktuje swoją działalność jak misję. "Teraz to nie tyle biznes, co znak, symbol, że miasto żyje, że jest niezłomne. Pokazujemy, że można przypomnieć sobie stare przedwojenne życie, zaznać prostej przyjemności, zjeść coś dobrego" - wyjaśnia Pavlo Fiedosienko. Misja ma sens, bo ludzie, którym dostarcza pizzę, witają go z radością i traktują jak zwiastun przyjemnej normalności w czasie wojennej grozy.

Fiedosienkę i jego ludzi można spotkać niemal w każdym punkcie Charkowa. "Rozwozimy pizzę po całym mieście, nie jeździmy tylko w te najbardziej niebezpieczne rejony. Nie dlatego, że ktoś zakazał, tylko nikt tam nie zamawia. Ludzie tam mają znacznie poważniejsze problemy niż zjedzenie pizzy, poza tym niewielu ich tam już zostało" - podkreśla właściciel pizzerii.

I dodaje, że teraz trudno powiedzieć, gdzie w Charkowie jest bezpiecznie, a gdzie nie. Zdarzało się, że dostawcy pizzy jeździli pod ostrzałem, jeden z samochodów pizzerii został nawet lekko uszkodzony podczas bombardowania. Ale Pavlo i jego pracownicy starają się dowieźć pizzę wszędzie tam, gdzie ludzie zamawiają.

Coraz większym problemem jest zaopatrzenie, bo większość dostawców nie działa, a ci, którzy jeszcze pracują, mają niewielki asortyment. Mimo to pizzerii wciąż udaje się zdobyć potrzebne produkty.

"Codziennie musimy kombinować, to co możemy, kupujemy u dostawców, resztę w supermarkecie. Na pierwszy dzień pracy produkty dostaliśmy od przyjaciół z Połtawy. Mamy dobre, drogie produkty. Niektóre składniki są teraz są nie do dostania, nigdzie. Wtedy staramy się je jakoś zastąpić, żeby było równie smacznie i nasi klienci dostali to, do czego są przyzwyczajeni" - dodaje dzielny właściciel pizzerii.

Problemu nie ma za to z zamówieniami. Przeciwnie, jest ich coraz więcej. Ludzie zamawiają pizzę nie tylko dla siebie, lecz także żeby pomóc mieszkańcom Charkowa i obrońcom miasta. A od kiedy wieść o pizzerii rozeszła się w internecie, przybywa zamówień z zagranicy.

"Mamy dużo zamówień dla określonych grup ludzi - żołnierzy, policji, obrony terytorialnej. Ktoś dzwoni i mówi, że chce kupić 10 pizz dla strażaków. Po prostu dla strażaków. Wtedy pieczemy, szukamy strażaków, którym możemy ją zawieźć i dostarczamy" - opowiada Pavlo.

"Czasem zamawiający chcą, żeby to była niespodzianka i żeby nie uprzedzać obdarowanych, ale z tym było dużo kłopotów. Przywozisz pizzę, człowiek mówi, że nie zamawiał, trzeba wszystko wyjaśniać, tłumaczyć, kto zamawiał, kto zapłacił" - dodaje.

Zdarzało się Pavlowi zawozić pizzę do schronów czy do metra. Tam wywoływał największe zaskoczenie, bo kryjący się tam ludzie nie myśleli o tym, żeby zjeść taki rarytas. "A mi i moim pracownikom też zależy na tym, żeby ich trud był doceniony, żeby sprawiał innym przyjemność. Każdy tu chce pomóc jak potrafi" - tłumaczy Pavlo. 

Film dostępny jest na kanale Radia Svoboda: https://t.me/svoboda_radio/7830

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 13.05.2024
GBP 4.9947 złEUR 4.2977 złUSD 3.9853 złCHF 4.3964 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama