Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Wielu polskich bogaczy regularnie korzysta z usług wróżek i wróżbitów

Wielu polskich bogaczy regularnie korzysta z usług wróżek i wróżbitów
Bogaci ludzie najczęściej wierzą tylko wróżkom... (Fot. Getty Images)
Ciekawą informację na temat rodzimych krezusów przekazała Monika Sobień-Górska w swojej nowej książce 'Polscy miliarderzy. Ich żony, dzieci, pieniądze'. Dziennikarka zdradza, że wielu najbogatszych Polaków korzysta z usług wróżów, astrologów i przewodników duchowych, konsultując z nimi biznesowe sprawy. Bogacze potrzebują guru z 'zupełnie innego świata', bo tylko im ufają...
Reklama
Reklama

Amerykański finansista John P. Morgan (1837–1913), założyciel firmy General Electric, regularnie zasięgał rad u astrolożki Evangeline Adams. Jak stwierdził, "milionerzy zazwyczaj nie korzystają z usług astrologów, ale miliarderzy owszem". I choć wypowiedział tę myśl ponad sto lat temu, to w tej kwestii zmieniło się niewiele. 

Marek, biznesmen robiący interesy z najbogatszymi Polakami (w książce nie pojawiają się nazwiska), we wspomnianej książce Moniki Sobień-Górskiej opowiedział o spektakularnej porażce biznesowej pewnego przedsiębiorcy, kiedyś miliardera. Jej powodem było to, że ów mężczyzna uczynił swoim doradcą wróża.

"Radził się u niego, czy zainwestować miliardy w odkopywanie złóż ropy naftowej w Azji. Wróż, któremu ufał, choć podobno nie był on zawodowym wróżem, jeśli tak kto można nazwać, tylko hobbystycznym, doradził mu, by inwestował, choć biznes obarczony był ogromnym ryzykiem. Miliarder zainwestował. Gdyby się udało, prawdopodobnie odbudowałby swoje imperium, które największe triumfy święciło w latach dziewięćdziesiątych. Ale wróż się pomylił i inwestycja się nie powiodła. To już ostatecznie rozłożyło na łopatki tego biznesmena" – streścił niezwykłą historię rozmówca autorki.

"Po prostu ten przykład pokazuje, że i ci najbogatsi, mający dostęp do setek profesjonalnych doradców, czasem gubią się w tym wszystkim. Przychodzi taki moment, że już nie ufają ludziom biznesu, mają rozgrzany do czerwoności tryb podejrzewania wszystkich o wszystko i jeśli dostali w kość, to odwołują się nawet do tak absurdalnych instancji jak wróż czy przewodnik duchowy. Tam szukają porady, bo już nie wiedzą gdzie" – podsumował tę opowieść tajemniczy Marek. Mężczyzna dodał, że wielu miliarderów jest też członkami różnych dziwnych sekt.

Z książki można też dowiedzieć się, że miliarderzy lubią otaczać się coachami, doradcami personalnymi. Uczą się od nich nie tylko sztuki wystąpień publicznych, ale też tego, jak... oszukiwać swoich kontrahentów.

"Wszyscy moi rozmówcy potwierdzają, że dialog z miliarderem przypomina uwodzenie. To znaczy rozmówca jest uwodzony. Czy to w negocjacjach biznesowych, czy na spotkaniu towarzyskim. I to uwodzenie jest bardzo sprytnie prowadzone, bo miliarder komplementuje, buduje pseudointelektualną aurę, daje odczuć, że będzie można ogrzać się w jego świetle, coś na nim skorzystać, a potem jest pstryk – w ułamku sekundy potrafi zmienić twarz i wyrolować cię na grube pieniądze, na przykład nie płacąc ci za wykonaną pracę czy wrogo przejmując twój biznes" – dzieli się swoimi obserwacjami autorka książki.

Jest jednak pewien paradoks. Owszem, dzięki coachingowi krezusi lepiej potrafią ogrywać innych w biznesie, ale jednocześnie padają ofiarą młodych kobiet, które ukończyły kursy z zakresu podrywania milionerów.

"Ci nasi mężowie leżą na łopatkach w konfrontacjach z tymi k***ami, które ich uwodzą. One też są po szkoleniach. I to często u tych samych coachów" – opowiada żona pewnego multimilionera, z którym jest w trakcie rozwodu. Kobiety te wiedzą, jak karmić ich próżność – opowiadają jacy są mądrzy, zdolni i wyjątkowi. Podczas gdy ich żony po wielu latach wspólnego życia są świadome tego, że ci pseudobogowie mają wiele wad...

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 13.05.2024
GBP 4.9947 złEUR 4.2977 złUSD 3.9853 złCHF 4.3964 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama