Uczeni wzięli pod lupę styl życia Jamesa Bonda: "Naiwny i źle przygotowany"
James Bond należy do najbardziej kultowych postaci w historii światowej kinematografii. Legendarny agent 007, który słynął ze słabości do pięknych kobiet i wysokoprocentowych trunków, wyróżniał się ponadprzeciętnymi umiejętnościami i niebywałą skutecznością w eliminowaniu wrogów Zjednoczonego Królestwa.
Z biegiem lat na słynnego ekranowego szpiega odbiorcy zaczęli jednak patrzeć nieco mniej przychylnym okiem. Zarówno fani, jak i krytycy od dłuższego już czasu zwracają uwagę na to, że bohater ten zwyczajnie nie nadąża za dokonującymi się w dzisiejszym świecie zmianami, jawiąc się jako klasyczny macho, seksista i homofob.
Głośnym echem w mediach odbiła się wypowiedź reżysera najnowszej części bondowskiej sagi, który skrytykował sposób, w jaki dawniej przedstawiano na ekranie agenta 007. Odnosząc się do kontrowersyjnej sceny, jaka pojawiła się w filmie "Operacja Piorun", Cary Fukunaga określił sportretowanego przez Seana Connery’ego Bonda mianem gwałciciela.
Tym razem James Bond stał się obiektem naukowej analizy. Trójka badaczy z holenderskiego szpitala klinicznego Radboud University Medical Center oraz Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej postanowiła przeanalizować 25 nakręconych jak dotąd filmów o przygodach agenta 007 pod kątem stylu życia głównego bohatera.
Łącznie przeznaczyli na obejrzenie produkcji 3 113 minut. Podczas seansu skrupulatnie odnotowywali liczne nierozważne zachowania szpiega, które w realnym świecie najpewniej przypłaciłby życiem. Uczeni przyjrzeli się przede wszystkim temu, czy fikcyjny agent "stosował się do międzynarodowych wytycznych i protokołów bezpieczeństwa" podczas 86 podróży, które odbył we wspomnianych filmach. Wnioski naukowców nie napawają optymizmem.
Wouter Graumansa, Teun Bousemaab i William Stone, którzy przeprowadzili badanie, są zdania, iż w kontekście dbania o swoje zdrowie Bond był niezwykle lekkomyślny. Filmową fikcję uczeni potraktowali śmiertelnie poważnie. "Ogólnie rzecz biorąc, Bond był bardzo słabo przygotowany na rozmaite zagrożenia zdrowotne związane z podróżą. Wykazywał szczególną naiwność, jeśli chodzi o ryzyko zarażenia się chorobami zakaźnymi. Jego liczne kontakty seksualne wskazują na brak posiadania wiedzy na temat stanu zdrowia partnerek, co zwiększa ryzyko chorób przenoszonych drogą płciową" – punktują uczeni.
Badacze zwrócili również uwagę na to, że Bond zdaje się nie mieć pojęcia o tym, jak zapobiec zakażeniu wirusami transmitowanymi drogą kropelkową – w filmie "Żyje się tylko dwa razy" bohater zakrywa twarz maseczką ochronną, z której chwilę wcześniej korzystał ktoś inny.
Na stan zdrowia szpiega korzystnie nie wpływa też zamiłowanie do martini – jak wskazują uczeni, podczas swoich niebezpiecznych misji wielokrotnie narażał się na odwodnienie, popijając alkoholowe drinki w przerwach między ekstremalnymi pościgami i strzelaninami. A to nie koniec długiej listy przewinień Agenta 007.
"Często jada niemyte owoce i surowe ostrygi, ryzykując wibriozą, norowirusami i zapaleniem wątroby. To doprawdy zaskakujące, że nigdy nie doświadczył nagłego ataku biegunki" – przyznają naukowcy. Liczą oni, iż w prawdziwym świecie szefowie brytyjskiej służby specjalnej Secret Intelligence Service, a więc przełożeni filmowego Bonda, są od fikcyjnego bohatera dużo ostrożniejsi.
"Biorąc pod uwagę rolę, jaką agenci odgrywają w międzynarodowej działalności antyterrorystycznej, mamy nadzieję, że MI6 w rzeczywistości poważnie traktuje kwestie bezpieczeństwa i odpowiedzialności względem swoich pracowników" – konkludują badacze.