Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Sława zniszczyła jego życie!

Sława zniszczyła jego życie!
Popularność może się okazać przytłaczająca... (Fot. PAP/EPA)
Jonah Hill to jeden z najsłynniejszych amerykańskich aktorów komediowych młodego pokolenia. W najnowszym wywiadzie opowiedział o skutkach ubocznych sławy.
Reklama
Reklama

Amerykański aktor, scenarzysta, producent i komik szerszej widowni znany jest z występów w takich produkcjach jak "Supersamiec", "Wpadka", "Evan Wszechmogący" czy "Wilk z Wall Street". Ostatnimi czasy dwukrotnie nominowany do Oscara gwiazdor rzadziej pojawia się na ekranie. Jak przyznał w wywiadzie udzielonym magazynowi "GQ", jest to spowodowane zmianą życiowych priorytetów.

Po tym, jak nagle zyskał międzynarodową sławę, poczuł się zagubiony i przytłoczony. "Świetnie radziłem sobie pod względem zawodowym, ale w życiu prywatnym miałem ogromne zaległości. Jako dwudziestolatek nie poświęcałem czasu na jakąkolwiek autorefleksję. Po prostu parłem na przód, próbując za wszelką cenę osiągnąć większy sukces. Nie ewoluowałem jako człowiek" – zdradził Hill.

Gwiazdor zaznaczył, że jego problemy z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości wynikały w dużej mierze z tego, iż jego życie zmieniło się niemal z dnia na dzień. "Miałem nieco ponad 20 lat. Byłem dzieciakiem. Miałem za dużo władzy i samodzielności, a za mało umiejętności życiowych. Nie potrafiłem się w tym odnaleźć. Rzuciłem studia, bo wydawały mi się stratą czasu. Jednego dnia żyłem sobie swoim spokojnym życiem, a następnego dnia byłem gwiazdą i wszyscy znali moje nazwisko. To było szalone" – wspomina aktor.

Momentem przełomowym, podobnie jak w przypadku wielu ludzi, okazały się dlań 30. urodziny. To wówczas aktor zrozumiał, że chce spróbować swoich sił jako reżyser. W 2018 roku udało mu się zrealizować ten plan – nakręcił wówczas komediodramat "Najlepsze lata" według scenariusza swojego autorstwa. Film zdobył nominacje do nagród Critics Choice i Independent Spirit, a także wziął udział w sekcji "Special Presentations" na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto.

Hill podkreślił, że reorganizacja życia, której się podjął, wiązała się z nieuniknionym odpoczynkiem od Fabryki Snów. "Kiedy skończyłem 30 lat, doszedłem do wniosku, że tak naprawdę zawsze marzyłem o tym, żeby zostać reżyserem. Gdybym wtedy nie wysiadł z tego rozpędzonego pociągu, pewnie nigdy bym tego nie zrobił. Wtedy wcisnąłem pauzę. Musiałem zrobić sobie przerwę od Hollywood. Dokonanie zmian w życiu i swojej głowie zajęło mi kilka lat" – wyznał.

Jeszcze w tym roku na ekrany trafi nowa produkcja z udziałem Hilla. Mowa o realizowanej dla Netflixa komedii "Don’t Look Up" w reżyserii Adama McKaya. W obsadzie znaleźli się również m.in. Jennifer Lawrence, Leonardo DiCaprio, Ariana Grande, Cate Blanchett i Meryl Streep. Film przedstawi historię dwójki astronomów, którzy wyruszają w tournée po mediach, aby ostrzec ludzkość przed zmierzającą w stronę Ziemi kometą.

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 17.05.2024
GBP 4.9790 złEUR 4.2685 złUSD 3.9363 złCHF 4.3302 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama