Quentin Tarantino wskazał "najbardziej kozackiego" aktora wszech czasów
Quentin Tarantino spotkał się ostatnio z Robertem Rodriguezem ("Desperado"), by porozmawiać o filmach na potrzeby platformy streamingowej El Rey Network. Dla urozmaicenia dyskusji odpowiedział też na kilka pytań zadanych innych reżyserów. Jednym z nich był Guillermo del Toro. Twórca filmu "Kształt wody" był ciekaw tego, kto zdaniem Tarantino jest "najbardziej kozackim" aktorem wszech czasów.
"Jest wielu kolesi, o których mógłbym to powiedzieć. Gdybym jednak musiał być bardziej szczegółowy, to od kilku lat mam prawdziwą fazę na Lee Van Cleefa. Naprawdę bardzo bym chciał pracować z nim na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Nie wiem, czy zauważyliście, ale Lee Van Cleef wygląda identycznie jak Snoop Dogg. Wyglądają, jak gdyby byli jedną osobą" – odparł ze śmiechem Tarantino.
Urodzony w Somerville w stanie New Jersey Lee Van Cleef był aktorem, któremu sławę przyniosły występy we włoskich spaghetti westernach - w szczególności tych wyreżyserowanych przez mistrza gatunku, Sergio Leone ("Dobry, zły i brzydki" oraz "Za kilka dolarów więcej").
Debiutował w głośnym westernie "W samo południe", by przez wiele następnych lat być obsadzanym głównie w rolach czarnych charakterów. Zadecydował o tym jego… nos, którego korekty odmówił poproszony o to przez reżysera Stanleya Kramera. Pierwotnie Van Cleef miał wcielić się w jego filmie w pozytywną postać. Aktor zmarł 16 grudnia 1989 roku. Przyczyną jego śmierci był atak serca.
Fani Quentina Tarantino wciąż zadają sobie pytanie o to, jaki będzie dziesiąty – i być może ostatni – film w jego karierze. Informacji tej reżyser wciąż jednak nie ogłosił. Póki co Tarantino zajęty jest pisaniem książek, sztuk teatralnych i kupowaniem kin. Ostatnio wystawił też na aukcję siedem nieznanych do tej pory scen z "Pulp Fiction".