Patriarchat najbardziej niszczy mężczyzn
Kulturowa koncepcja męskości, która wychwala siłę, walkę i dominację, nazywana jest przez psychologów mianem toksycznej. Według American Psychological Association, jest to zjawisko groźne nie tylko dla kobiet, które postrzegane, jako rzekomo słabsze i z natury podległe często padają ofiarą toksycznych męskich zachowań, ale i samych panów.
Chłopcy wychowywani w duchu "macho man" uczeni są by tłumić emocje, nie okazywać słabości, nie prosić o pomoc. I ta psychologiczna tresura ma swoje konsekwencje, odbijając się na zdrowiu mężczyzn.
Jak wynika z najnowszych badań, tradycyjnie pojmowana męskość, którą utożsamia się z dążeniem do dominacji i pochwałą patriarchatu z jasno określonym podziałem ról społecznych, ma negatywny wpływ na psychikę mężczyzn. Zmagają się oni z samotnością, izolacją, pogorszeniu ulegają ich relacje społeczne – zwłaszcza w podeszłym wieku.
Prowadzi to do obniżenia ogólnego samopoczucia i psychicznego dobrostanu. Gdy bowiem pojawiają się problemy natury zdrowotnej czy finansowej, nauczeni tego, by radzić sobie na własną rękę i nie zwierzać nikomu ze swoich lęków, mężczyźni unikają dzielenia się kłopotami z przyjaciółmi czy rodziną.
Badanie, którego rezultaty opublikowano niedawno na łamach czasopisma "Sex Roles", obejmowało grupę 5,5 tys. starszych mężczyzn i kobiet. Okazało się, że panowie z biegiem lat mają coraz mniejsze szanse na to, że będą mieli wokół siebie powierników, z którymi mogliby porozmawiać w kryzysowej sytuacji czy zwierzyć się z problemów.
Uczeni wyjaśniają, że zmiany zachodzące w późniejszym okresie życia, takie jak wdowieństwo, przejście na emeryturę czy zmiana mieszkania, powodują często osłabienie relacji społecznych. Toksyczna męskość tylko to potęguje.
Naukowcy radzą, by mężczyźni hołdujący zasadom tradycyjnie pojmowanej męskości przyjęli "alternatywne rozumienie jej koncepcji”, które nie polega na pełnej niezależności i dominacji.