Mela Koteluk szumi jak drzewa i fale!
"Istnieje coś takiego jak naturalny strój dźwięków. Jeśli bierzesz miernik i sprawdzasz, w jakiej częstotliwości szumią drzewa i fale, śpiewają ptaki, to pokazuje on poziom 432 herców” – oznajmiła Mela Koteluk. Utwory na tym poziomie są nieco cichsze i łagodniejsze dla ucha.
"Jakiś czas temu natrafiłam na informację o tym, jak fala dźwięku w różnych częstotliwościach wpływa na cząsteczkę wody. Zainteresowało mnie to i zaczęłam węszyć. Okazało się, że w świecie muzyki trwa debata i że wokół tego tematu jest mnóstwo kontrowersji. I pomyślałam sobie, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawdzić po swojemu, jak to działa. Decyzja zapadła i zaczęliśmy własny eksperyment” – wspomina piosenkarka.
Odniesienia do przyrody są spójne ze stylem życia Meli – tam znajduje inspiracje do pracy twórczej. "Migawka” powstawała z dala od miasta, pod lasem, w domu perkusisty jej zespołu.
"Wszystko wskazuje na to, że okres fascynacji miastem mam za sobą. W Warszawie mieszkam już prawie 17 lat i jakiś czas temu zorientowałam się, że lepiej czuję się poza nim. Warszawa jest świetnym miejscem i ma wiele do zaoferowania, ale teraz mam taki etap, że nie potrzebuję jej w pełnej dawce. Mieszkam na Saskiej Kępie, gdzie jest dość spokojnie, ale dążę do konkretnej zmiany środowiska” – zwierza się artystka.