Kontrowersyjny mistrz kina, który poślubił przybraną córkę...
Powiedzieć, że Woody Allen jest postacią kontrowersyjną, to jakby nie powiedzieć nic. Wokół nazwiska reżysera od lat krążą zarzuty o seksualne nadużycia i komentarze na temat, eufemistycznie rzecz ujmując, niestosownego związku z przybraną córką, z którą finalnie się ożenił. Talentu i osiągnięć odmówić mu jednak nie sposób.
Przez wielu krytyków i potężne grono fanów uznawany jest za jednego z najwybitniejszych, a zarazem najbardziej oryginalnych twórców współczesnego kina.
Woody Allen, a właściwie Allan Stewart Konigsberg, urodził się 1 grudnia 1935 roku na Brooklynie w rodzinie żydowskiej. Choć rodzice chcieli, by został farmaceutą, Allen od wczesnej młodości interesował się filmem i muzyką.
Jako nastolatek nauczył się grać na klarnecie, a w wolnym czasie najchętniej oglądał występy komików i słuchał komediowych audycji radiowych. Karierę zaczął od pisania tekstów do programu “Your Show of Shows”.
W 1961 roku zadebiutował na scenie jako komik, szybko zyskując uznanie i popularność. Rok 1965 przyniósł aspirującemu filmowcowi debiut na dużym ekranie – wystąpił wówczas w produkcji “Co słychać koteczku?” oraz napisał doń scenariusz. W 1969 roku wyreżyserował swój pierwszy film, tworząc parodię kina gangsterskiego o tytule “Bierz forsę i w nogi”.
Międzynarodową popularność i uznanie w branży zapewnił mu nakręcony w 1977 roku obraz “Annie Hall” z Diane Keaton. Film należy do najsłynniejszych dzieł reżysera, będąc zarazem bodaj najbardziej reprezentatywnym filmem dla jego twórczości i charakterystycznego stylu przesyconego neurotycznymi rozważaniami na temat ludzkiej egzystencji i współczesnego świata.
Na przestrzeni lat wielokrotnie nominowany do nagrody Oscara, otrzymał cztery statuetki. Choć jego ostatnie filmy, takie jak “O północy w Paryżu” czy “Nieracjonalny mężczyzna” zbierają więcej negatywnych ocen niż entuzjastycznych recenzji, amerykański reżyser wciąż ma potężne grono fanów. Jak mawiają krytycy - “Allena można kochać albo nienawidzić”.
Znacznie większe kontrowersje wzbudza jego prywatne życie, które nie przestaje interesować mediów od momentu, gdy wybuchła afera w związku z zarzutami o nadużycia seksualne względem jego adoptowanej córki Dylan Farrow.
W 1993 roku Allen i jego była partnerka Mia Farrow toczyli głośny spór o prawo do opieki nad dziećmi. Lekarz ich córki miał stwierdzić, iż istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że była ona molestowana przez reżysera w wieku 7 lat. W ramach postępowania sądowego zarzuty te zostały jednak oddalone, gdyż zespół śledczych stwierdził, że zeznania Dylan są niespójne i, być może, zmanipulowane przez jej matkę.
W 2014 skandal odżył na nowo, a nazwisko Allena znów pojawiło się w nagłówkach wszystkich gazet i portali – niestety nie w filmowym kontekście. Dylan Farrow w opublikowanym wówczas na stronie “New York Timesa” liście otwartym powtórzyła sformułowane przed laty zarzuty, oskarżając przybranego ojca o molestowanie.
Odtąd trwa medialna walka między zwolennikami i przeciwnikami reżysera. Podczas gdy niektórzy współpracujący z nim w przeszłości aktorzy, jak choćby Colin Firth, Ellen Page czy Natalie Portman, wyrazili publicznie ubolewanie i oświadczyli, że żałują owej współpracy, inni – m.in. Scarlett Johansson – głośno popierali i wciąż popierają filmowca, nie dając wiary ciążącym na nim zarzutom.
Wizerunkowi Allena z pewnością nie pomaga w tym kontekście fakt, że jego obecna żona również była niegdyś jego przybraną córką. Soon-Yi Previn w wieku 8 lat adoptowała Mia Farrow i jej ówczesny mąż Andre Previn.
Rok później para rozstała się, a Farrow szybko związała się z Allenem, który stał się dla Soon-Yi na pewien czas przybranym ojcem. Wzięli ślub w 1997 roku i od ponad dwóch dekad uchodzą za szczęśliwe małżeństwo.
W opublikowanym rok temu głośnym wywiadzie Previn oskarżyła swoją adopcyjną matkę o znęcanie się nad nią, a także manipulację i próbę zniszczenia Allenowi kariery. Poznanie prawdy po latach zdaje się być wprost niemożliwe. Przeciwnicy reżysera pozostaną więc przekonani o jego winie, a wierni fani, wierząc w uczciwość filmowca, ze spokojnym sumieniem będą oglądać kolejne jego dzieła...