Na początku roku Kinga Rusin zdradziła, że znowu zmienia miejsce zamieszkania. Porzuciła maleńką wyspę na Malediwach, by przenieść się do kolejnego egzotycznego kraju, który zawsze chciała zobaczyć. Początkowo wyjawiła jedynie, że będzie to Ameryka Środkowa, a kilka dni temu napisała w social mediach, że właśnie zaczęła dłuższy pobyt w Kostaryce.

Dziennikarka od pierwszej chwili była urzeczona dziką przyrodą tego miejsca i tym, jak rząd Kostaryki dba o lasy. Przy okazji nie omieszkała kolejny raz skrytykować Lasów Państwowych, które jej zdaniem działają na szkodę polskich terenów zalesionych, bo bez umiaru wycinają drzewa.

Po zachwytach nad korsykańską dżunglą dziennikarka postanowiła podzielić się z internautami kolejnym swoim odkryciem, a mianowicie termalnymi źródłami wypływającymi ze zboczy wulkanu Arenal. Opublikowała na Instagramie galerię swoich zdjęć, na których pluska się w spływającej kaskadami wodzie tych źródeł, a przy okazji zdradziła, że z przyjemnością kolejny rok z rzędu spędza karnawał nie w sukniach wieczorowych na balach, tylko w kostiumie kąpielowym.

"Prawdą jest to, co piszą niektórzy, że w tym sezonie karnawałowym zamieniłam suknie balowe na kostium kąpielowy (a nawet na kilka!). Spakowałam też parę innych rzeczy. Kostaryka to bowiem nie tylko luksusowe hotele w pięknej scenerii, ale także np. możliwość jazdy konnej po plaży czy wyzwania na trudnych szlakach trekkingowych w dżungli. Bardzo mi się takie balowanie wśród oszałamiającej natury podoba, to iście królewski przywilej! Dzika przyroda to najpiękniejsza scenografia balowa, jaką można sobie wymarzyć" - napisała.

Ale na koniec swojego postu Rusin zaznaczyła, że planuje w tym roku pojawić się na salonach. "Na eleganckie kreacje przyjdzie jeszcze w tym roku czas" – zapowiedziała tajemniczo. Czy to oznacza, że dziennikarka planuje wrócić do kraju na dłużej, by znowu zacząć bywać na show-biznesowych imprezach? A może to zawoalowana zapowiedź nowego projektu, który przygotowuje gwiazda? Przekonamy się niebawem.