Chłopiec codziennie dowozi na stragan nowy towar swoim zabawkowym samochodem i odbiera utarg. W ten sposób zarabia na kieszonkowe. Pewnego ranka zobaczył, że wszystko zniknęło. Został tylko nagi stolik i cennik.

Jeden z internautów, który mieszka w pobliżu opisał incydent w Twitterze. Sprawę podchwyciły brytyjskie media. W dzienniku "The Sun" mama Harry’ego powiedziała, że "było dużo łez". Dodała: "Nigdy wcześniej go nie okradziono i nie rozumiał, dlaczego ktoś miałby mu coś takiego zrobić. Próbowałam mu wyjaśnić, że może ktoś był w potrzebie. Ale… chyba nie uwierzył, bo zniknęły nawet koszyki, do których wkładał mydełka".

Sam Harry również był przepytywany przez dziennikarzy. Mówi, że był bardzo smutny, ale i tak, gdy dorośnie, założy prawdziwy sklepik.

Na to Clarkson zatwittował, że chce pomóc. "Naprawię to. Proszę, skontaktuj się ze mną. A później potraktujemy złodziei kombajnem".

Komentatorzy docenili gest Clarksona. Zauważają, że sława nie przewróciła mu w głowie. Wręcz przeciwnie. Chcąc przywrócić chłopcu wiarę w dobro, udowadnia, że jest prawdziwą legendą.