Jakie fobie męczą celebrytów...?
Kilka dni temu na lotnisku w Los Angeles Naomi Campbell pojawiła się w osobliwej stylizacji, na którą składały się kombinezon, maseczka, gogle oraz rękawice. W ten sposób zabezpieczyła się przed koronawirusem. Wielu internautów wyśmiało ją, zarzucając jej histeryczną postawę, ale trzeba wiedzieć nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podczas lotów samolotem modelka podejmuje już od dawna. Cierpi bowiem na bakteriofobię. Gdy jest już na pokładzie, czyści chusteczkami antybakteryjnymi każdy kąt wokół siebie.
Woody Allen nie znosi pająków, wind, lęk wywołuje w nim prysznic z odpływem w środku wanny, boi się tłumu, małych pomieszczeń i światła słonecznego. Woli nie wchodzić do tunelu. "Doskonale znam uczucie paniki, ale nigdy nie dotyczy to pisania” – pociesza się filmowiec.
Niektóre lęki są jednak bardziej niż inne, paradoksalne. U Walta Disneya, twórcy Myszki Miki, trwogę wywoływały myszy. Projektant słynnej wieży, Gustav Eiffel, miał lęk wysokości. Niekwestionowanego mistrza suspensu, Alfreda Hitchcocka, przerażały jaja, zwłaszcza w formie półpłynnej. Anna Starmach w dzieciństwie uciekała przed ogórkami kiszonymi. Johnny Depp, który jako Edward Nożycoręki miał na twarzy tony makijażu, czuje niechęć do klaunów. Jak twierdzi: "W tej pomalowanej twarzy, w tym fałszywym uśmiechu coś jest. Jakby pod powierzchnią czaiła się ciemność, prawdziwe zło".
A co łączy Juliusza Cezara, Napoleona Bonaparte, Aleksandra Wielkiego i Benito Mussoliniego? Choć pozowali na nieustraszonych, to bali się kotów. A przecież te zwierzęta działają raczej na ludzi uspokajająco.
W przeszłości o wiele częstszym lękiem była tafefobia – czyli strach przed pogrzebaniem żywcem. Ta obsesja towarzyszyła Fryderykowi Chopinowi i Hansowi Christianowi Andersenowi. Podobno ten drugi przed snem zostawiał w pobliżu wiadomość, że nie umarł, tylko tak wygląda.