Idris Elba wyznał dlaczego zrezygnował z roli Jamesa Bonda...
Po tym, jak przygodę z rolą Jamesa Bonda zakończył Daniel Craig, natychmiast ruszyła giełda nazwisk aktorów, którzy powinni przejąć tę rolę. Jednym z najpoważniejszych kandydatów był Idris Elba. Choć wielu fanów serii o agencie 007 twierdziła, że będzie on świetnym Bondem, to nie brakowało też opinii, że tej legendarnej postaci nie powinien grać czarnoskóry aktor.
To właśnie takie głosy sprzeciwu sprawiły, że Elba zrezygnował z ubiegania się o ten angaż.
"Prawda jest taka, że przez długi czas bardzo pochlebiało mi, że jestem rozważany do tej roli. Nie przypuszczałbym, że mogę zagrać Bonda. Każdy aktor wie, co oznacza taka rola. To jedna z tych upragnionych ról. Bycie rozważanym do zagrania Jamesa Bonda to osiągnięcie szczytu kariery. To jedna z tych rzeczy, o których debatuje cały świat" – stwierdził Elba w podcaście "SmartLess".
A potem dodał, że w tej debacie padały też głosy, które go oburzyły. "W sumie więc był to dla mnie wielki komplement we wszystkich częściach świata z wyjątkiem pewnych zaułków, o których nie ma co mówić. Niezadowolone z takiego pomysłu osoby sprawiły, że cała sprawa stała się obrzydliwa i odrażająca, bo sprowadziła się do tematu rasy. Zamieniła się w nonsens, a ja zostałem przygnieciony jej ciężarem" – dodał gwiazdor.
28 czerwca na platformie streamingowej Apple TV+ zadebiutowały dwa pierwsze odcinki nowego serialu z Idrisem Elbą w roli głównej zatytułowanego "W powietrzu". Aktor wciela się tu w rolę negocjatora Sama Nelsona, ka pokładzie porwanego samolotu lecącego z Dubaju do Londynu. Nelson stara się wykorzystać swoje umiejętności do uratowania pasażerów feralnego lotu.
Jeżeli nowy James Bond byłby umiejscowiony w Afryce UK lub USA to spoko, ale jako, że często porusza się on po Europie gdzie osoby czarnoskóre stanowią mniejszość byłoby to troszkę nielogiczne jak na szpiega niczym paw wśród łabędzi szybki do zauważenia i ustrzelenia.