Grażyna Wolszczak bawi się na zanzibarskim weselu
Przed wyjazdem do Tanzanii Wolszczak żartowała w programie "Dzień dobry TVN", że będą to dwutygodniowe wczasy "typowo celebryckie". Wyznała wtedy: "Tam nie ma czego zwiedzać. Ewentualnie można się sportować i to zamierzam".
Później w jednej ze swoich wakacyjnych relacji faktycznie zaprezentowała się "celebrycko": w bikini - podczas zabawy z żółwiami wodnymi w Baraka Natural Aquarium (Nungwi). Fotkę zatytułowała "Tańcząca z żółwiami". Dodała też, że przy najstarszym, 200-letnim zwierzęciu, czuje się "małolatą".
W komentarzach od razu pojawiła się krytyka, że pozowanie z żółwiami to "taki sam obciach jak pływanie z delfinami, albo wyciąganie rozgwiazd do zdjęć" i że dzikich zwierząt nie należy dotykać. Wolszczak zamiast się obrazić, wyjaśniła, że pierwsze żółwie zostały przywiezione do Nungwi dawno temu z Seszeli. "W tej lagunie się rozmnożyły i żyją dzięki ludzkiej opiece, bo wodorosty dostarczane są z wiaderka ku obopólnej uciesze - turystów i żółwi. Żółwie podstawiają się do miziania, opiekunowie pokazują miękką skórę na szyi, gdzie lubią być głaskane - frajda znowu obopólna" - dodała.
W najnowszym wpisie Grażyna Wolszczak podzieliła się zdjęciami już nie z typowo turystycznej atrakcji, a z autentycznego miejscowego wesela w Makunduchi. Zdradziła, że udało jej się na nie „wbić" jako osoba towarzysząca. Aktorka jest pod wrażeniem lokalnych obyczajów. Zaskoczyło ją zwłaszcza to, że na przyjęciu mężczyźni usługują kobietom, podając im jedzenie. "Podobno taka tradycja - pewnie to jedyna okazja, kiedy jest inaczej niż zwykle" - skwitowała.