Pierwotnie szefowie studia Universal planowali premierę filmu "Wyjdź za mnie" wyłącznie w kinach, jednak zrewidowali swoje oczekiwania widząc, jak wygląda obecnie sytuacja branży kinowej. A ta, mówiąc delikatnie, jest nieciekawa, zwłaszcza w przypadku filmów, które nie są częścią dużych serii filmowych.

Podczas gdy komiksowe filmy Marvela i produkcje pokroju "Szybkich i wściekłych" biją kasowe rekordy pandemii, reszta notuje niezadowalające wyniki kasowe.

Studio Universal próbuje różnych strategii, które mają zapewnić maksymalizację zysku. Niedawno ogłosiło, że większość filmów, których jest dystrybutorem, trafi na platformę streamingową Peacock po 45 dniach od ich premiery kinowej.

Znacząco skraca to okres tzw. "okna", czyli okresu pomiędzy premierę kinową a premierą na innych nośnikach i streamingu. Przed pandemią COVID-19 okres ten wynosił od 90 do 120 dni. Ale mimo tych zabiegów studio Universal Pictures nie uniknęło wpadek. Taką był m.in. słaby wynik kasowy musicalu "Drogi Evanie Hansenie", który został pokazany wyłącznie w kinach.

Komedia romantyczna "Wyjdź za mnie" spróbuje odpowiedzieć na pytanie o to, czy ludzie z dwóch zupełnie różnych światów są w stanie znaleźć miejsce, w którym mogą być razem. Bohaterką filmu jest światowej sławy wokalistka (w tej roli Jennifer Lopez), która podczas ślubu transmitowanego na cały świat dowiaduje się, że jej narzeczony (Maluma) ją zdradził. Zdesperowana gwiazda wybiera z tłumu fanów przypadkowego mężczyznę i proponuje mu ślub. Wybrany przez nią rozwiedziony nauczyciel matematyki (Wilson) przyjmuje niespodziewaną propozycję.