Dwayne Johnson składa oświadczenie. Stanowcza reakcja po śmierci operatorki
Nie milkną echa tragedii na planie westernu "Rust". Wciąż prowadzone jest śledztwo w tej sprawie i badane są przyczyny wypadku, na skutek którego w broni używanej w filmie przez Aleca Baldwina znalazły się ostre naboje. Śmiertelną ofiarą wystrzału była operatorka Halyna Hutchins; raniony został też reżyser filmu, Joel Souza.
Pokłosiem tej tragedii są deklaracje gwiazd dotyczące nieużywania na planach filmowych prawdziwej broni. 3 listopada w Los Angeles odbyła się premiera najnowszego widowiska Netfliksa, najdroższego filmu w historii tego giganta streamingowego. Mowa o "Czerwonej nocie" z Dwaynem Johnsonem, Ryanem Reynoldsem i Gal Gadot. Film trafi na Netflix już 12 listopada. Podczas premiery Johnson zobowiązał się do tego, że na planach filmów realizowanych przez jego firmę nie będzie prawdziwej broni.
"Po pierwsze, byłem załamany tą tragedią. Straciliśmy życie. Sercem jestem z najbliższymi ofiary oraz z każdym na planie tamtego filmu. Z Alekiem znamy się od bardzo dawna. Nie mogę wypowiadać się za innych, ale mogę jasno ogłosić, że nie będziemy używać prawdziwej broni na planach żadnych filmów i seriali, które będzie produkować moja firma Seven Bucks Productions. Przerzucimy się na gumową broń, niezależnie od kosztów" - zapowiedział gwiazdor w rozmowie z magazynem "Variety".
Aktor wspomniał też, że po śmierci Hutchins spędził kilka godzin na rozmowie ze swoim zespołem na temat zmian, jakie mogą wprowadzić w przyszłości. "Kocham filmowy biznes. Istnieje wiele protokołów bezpieczeństwa, których przestrzegamy i bardzo poważnie traktujemy bezpieczeństwo na planach. Ale wypadki się zdarzają. Kiedy jednak wydarza się taka tragedia, łamie to serce. Myślę, że najmądrzejszą rzeczą w takim przypadku jest zatrzymanie się na chwilę i przemyślenie tego, co można zrobić, by dalej bezpiecznie ze sobą pracować" - podsmumował Johnson.